Artykuł P. Kucharczaka, opublikowany w 2. numerze „Gościa”, wzbudził emocje i wywołał gorącą dyskusję. W listach do redakcji swoimi doświadczeniami i obserwacjami dotyczącymi praw i obowiązków uczniów i nauczycieli dzielą się pedagodzy, rodzice i uczniowie. Publikujemy kilka pierwszych głosów.
Jestem nauczycielką z 10-letnim stażem. Moim zdaniem, problemem nauczycieli jest fakt, że nie mamy narzędzi, aby wyegzekwować niektóre rzeczy od uczniów. Podam przykład. W drugiej klasie gimnazjum jest uczeń, powtarza klasę trzeci raz. Na lekcji chodzi po sali i rozmawia, zrzuca doniczki z kwiatkami, wrzeszczy przez okno... Przeszkadza to nauczycielowi i uczniom.
Nauczyciel jest bezradny. Upomina go, ale nie może zrobić nic poza tym. Nie ma mowy o zainteresowaniu przedmiotem. Wezwanie rodziców zazwyczaj nic nie daje, bo albo rodzina jest patologiczna, albo przychodzi matka i płacze, że ona sobie również z nim nie radzi. Zdarza się też, że stwierdza, iż syn nie robi takich rzeczy, on jest grzeczny, a nauczyciele się uwzięli, koledzy i koleżanki zmówili. Nie widzę wyjścia z tej sytuacji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Małgorzata