W najnowszym „Gościu Niedzielnym” - o bezpodstawnych oskarżeniach w odniesieniu do Jana Pawła II

Przeczytaj o podjętej przez dziesięciu współczesnych malarzy próbie namalowania obrazu Jezusa Miłosiernego według wizji s. Faustyny

W najnowszym "Gościu Niedzielnym" nr 46/2022
Gość Niedzielny

 

Tendencyjnie i wybiórczo [Andrzej Grajewski]

W książce Marcina Gutowskiego oskarżającej Jana Pawła II o bezczynność wobec przypadków pedofilii w Kościele najbardziej uderza pomijanie przez autora faktów świadczących o tym, że było inaczej – pisze Andrzej Grajewski o książce „Bielmo. Co wiedział Jan Paweł II”. „Manipulacja dokonuje się w tej książce na wielu poziomach: doboru rozmówców, przede wszystkim krytyków tego pontyfikatu, prezentowaniu plotek, a czasem zwykłych oszczerstw,powtarzanych bezkrytycznie i bez ich weryfikacji. Największą manipulacją jest brak jakiejkolwiek próby przeanalizowania skuteczności działań podejmowanych przez Jana Pawła II, aby przeciwdziałać dramatycznemu problemowi wykorzystywania seksualnego dzieci przez niektórych duchownych” – zauważa autor.

Wiedza: ratunek przed propagandą [Agata Puścikowska]

O dyskusji wokół Jana Pawła II z dr Pauliną Guzik rozmawia Agata Puścikowska. „W medioznawstwie jest pewne ważne rozgraniczenie: fakty i percepcje. Możemy więc stwierdzić – bo nam się wydaje – że „papież musiał wiedzieć”. Z tego jednak, co mi wiadomo, jedyne rzetelne śledztwo dziennikarskie w tej sprawie przeprowadziła wspomniana Valentina Alazraki, która przez dekadę zajmowała się kwestią seryjnego przestępcy, manipulatora i oszusta – o. Maciela. Dziś mówi z całym przekonaniem, że papież o tym nie wiedział. Percepcją jest też to, że kard. Ratzinger miał wszcząć śledztwo w sprawie Maciela bez wiedzy umierającego papieża. Jednak ten, kto zna relacje między Wojtyłą a Ratzingerem, wie, że to nie fakt, lecz percepcja. Faktem jest natomiast, że kard. Ratzinger nigdy nie zrobiłby niczego za plecami papieża. To Jan Paweł II kazał wysłać abp. Sciclunę – dziś ikonę walki z nadużyciami w Kościele – do Meksyku i Stanów Zjednoczonych, by badać tę sprawę. Działo się to w ostatnich tygodniach życia Jana Pawła II. To niepodważalne stwierdzenie. Faktem jest również, że ani TVP, ani TVN, ani nawet „The Boston Globe” nie zajmowały się przed 2002 rokiem tymi trudnymi sprawami. Wówczas nie była to sprawa ważna, priorytetowa w dyskursie społecznym. Jednocześnie mamy pretensje do Kościoła, że nie zajął tym przed laty, jakby uprzedzając wszystkich” – mówi dr Guzik.

Nie miałam portretu Putina [Jacek Dziedzina]

O państwie faszystowskim, romantykach niewolnictwa i wstydzie Rosjan w rozmowie z Jackiem Dziedziną mówi Marina Łobanowa.„Nie sposób mówić o Rosjanach jako całości. Zwłaszcza teraz, w czasie wojny, jest duża pokusa uogólnień, mówienia o całych narodach jakby były monolitami. Tak nie jest, w Rosji są ogromne podziały. W moim kręgu przyjaciół praktycznie wszyscy bardzo cierpią i czują wstyd przez to, co robi nasze państwo. Czekają na koniec wojny, są gotowi do wszelkich poświęceń, które będą wynikiem sankcji. Byle tylko wojna się zakończyła” – mówi Łobanowa.

Nowy Miłosierny? [Barbara Gruszka-Zych]

Czy dzieła Modzelewskiego, Czwartosa, Stankiewicz mogą zastąpić obraz Jezusa Miłosiernego pędzla Kazimirowskiego lub Hyły? Do odpowiedzi na to pytanie zachęca projekt Dariusza Karłowicza, o którym pisze Barbara Gruszka-Zych.„Rozpoczęty rok temu projekt, zrealizowany z inicjatywy Instytutu Kultury św. Jana Pawła II z papieskiego uniwersytetu Angelicum, Fundacji Świętego Mikołaja oraz „Teologii Politycznej” nosi nazwę „Namalować katolicyzm od nowa”. – Każde pokolenie tłumaczy na nowy język posłanie Dobrej Nowiny – wyjaśnia jego pomysłodawca Dariusz Karłowicz, współzałożyciel „Teologii Politycznej”, prezes Fundacji Świętego Mikołaja, filozof. – Niestety, dziś w sztuce malarskiej posługujemy się wyłącznie językiem historycznym. Współczesnych przedstawień ważnych religijnie treści darmo szukać nie tylko w galeriach i muzeach, ale również w kościołach. Sztuka straciła zdolność komunikowania i niepokoi mnie, że z tego powodu chrześcijaństwo może się obudzić jako duchowość niema. Dlatego postanowiłem zachęcić dziesięciu twórców do powrotu do wielkich tematów malarstwa religijnego. Wynikiem tego powrotu jest eksponowana w krużgankach klasztoru ojców dominikanów w Krakowie wystawa obrazów Jezusa Miłosiernego w autorskiej interpretacji Jarosława Modzelewskiego, Ignacego Czwartosa i jego syna Wincentego, Jacka Dłużewskiego, Wojciecha Głogowskiego, Jacka Hajnosa OP, Krzysztofa Klimka, Bogny Podbielskiej, Beaty Stankiewicz i Artura Wąsowskiego”.

Jedyny taki Władca [ks. Rafał Bogacki]

Jezus posiadał władzę i otwarcie to deklarował. Rozumiał ją jednak nieco inaczej niż współcześni mu ludzie i my. Ks. Rafał Bogacki pisze o ziemskiej i boskiej władzy Jezusa. „Lata publicznej działalności Zbawiciela przypadają na okres, w którym Judea stanowiła jedną z najbardziej wysuniętych na wschód rzymskich prowincji. Władzę w imieniu cesarza sprawował prefekt, znacząco ograniczając rolę króla Izraela. Ziemia, na której działał Jezus, była ważnym strategicznie miejscem, skrzyżowaniem komunikacyjnych szlaków handlowych, dlatego budziła wielkie zainteresowanie cesarstwa. Jezus rzadko wypowiadał się o władzy państwowej. Podejmował ten temat, jedynie odpowiadając na wyraźnie sformułowane pytania. Nie ingerował w polityczne życie ludu znajdującego się pod okupacją. Nie pozwolił też ogłosić siebie królem i ucinał wszelkie spekulacje dotyczące politycznego wymiaru swojej misji. W utrzymaniu tego dystansu pomogło mu odwołanie się do apokaliptycznej postaci Syna Człowieczego” – wyjaśnia autor.

Nie z tej ziemi [Franciszek Kucharczak]

Kościół nie jest instytucją jak każda inna, bo też żadna inna nie ma głównej władzy poza tym światem. Niesie to daleko idące konsekwencje – pisze Franciszek Kucharczak. „„Królestwo moje nie jest z tego świata” – oznajmia Piłatowi pojmany Jezus (J 18,36). Już wczesny Kościół dobrze to rozumiał. Anonimowy autor Listu do Diogneta z II w. pisze o stylu życia chrześcijan, z jednej strony uczestniczących w sprawach tego świata, a z drugiej zachowujący wobec niego pewien dystans. „Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą” – pisze. I podsumowuje: „ czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie”. Dusza ożywia, a jednak nie rzuca się w oczy. Właśnie tak realizuje się królestwo Boże, które, jak zapewnia Jezus, „nie przyjdzie w sposób dostrzegalny; i nie powiedzą: »Oto tu jest« albo: »Tam«. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest” (Łk 17,20-21)” – przypomina Franciszek Kucharczak.

Siła atomówek [Jakub Jałowiczor]

Decyzja w sprawie elektrowni atomowej zapadła, ale nieprędko powstanie pierwszy reaktor. Potrzebne są jeszcze pieniądze i rozwiązanie kilku problemów. O atomowych planach Polski pisze Jakub Jałowiczor. „Amerykańska firma Westinghouse ma zbudować elektrownię atomową między Kopalinem a Lubiatowem w nadmorskiej gminie Choczewo. Koreańska KHNP prawdopodobnie będzie konstruować podobny obiekt niedaleko Konina. Rząd chce, by powstała również trzecia elektrownia. Wykonawcą mogliby znów być Koreańczycy lub Amerykanie, albo francuska EDF, która starała się o kontrakt w naszym kraju. Każda z elektrowni ma mieć po trzy reaktory. Amerykanie zaoferowali urządzenia o mocy 1,1 tys. MW. Koreańskie dają po 1,4 tys. MW, a francuskie – 1,6 tys. MW. Rekordowe chwilowe zużycie w Polsce wyniosło w 2019 r. 24 tys. MW. Zatem elektrownie Westinghouse i KHNP mogłyby zapewnić łącznie prawie jedną trzecią maksymalnego zapotrzebowania. Obiekty będą jednak budowane przez przynajmniej 10 lat, a działać mają przez kolejne dekady, a zużycie energii elektrycznej w Polsce będzie się w tym czasie zmieniać. W tej chwili największa elektrownia w kraju, Bełchatów, ma moc ponad 5 tys. MW, Kozienice dają 4 tys. MW, a Opole – 3,3 tys. MW. Moc 7 kolejnych elektrowni przekracza 1 tys. MW” – objaśnia Jałowiczor.

« 1 »