Narzekamy na niedoskonały świat. Obwiniamy Boga o nieszczęścia. Marudzimy, że nie wiemy, czego od nas chce. Tak trudno nam powiedzieć szczerze i pokornie: Bądź wola Twoja.
Często słyszymy na kazaniach o „woli Bożej”, o jej „pełnieniu” czy jej „szukaniu”. Sami mówimy Bogu codziennie: „bądź wola Twoja”. Czy jednak rozumiemy, o co chodzi? Zauważmy, że temat woli Boga pojawia się na ogół w sytuacjach kryzysowych, nadzwyczajnych, zwłaszcza wtedy, gdy dzieje się coś złego, coś, co wydaje się nam bezsensowne lub trudne do przyjęcia.
„Bóg tak chciał” – te lub podobne słowa padają często na ambonie podczas pogrzebu. Czy to znaczy, że Bóg chce śmierci człowieka? Za pomocą zwrotu „taka była wola Boga” obwiniamy Go za nieszczęśliwe wypadki czy choroby, które zabierają nam kogoś bliskiego. Zapominamy, że za wiele nieszczęść na ziemi odpowiada sam człowiek – jego grzech. Westchnienie „wola Boska!” oznacza często rezygnację, jakąś bezradną zgodę: „niech się dzieje, co chce”. To mało chrześcijańska interpretacja.
Mędrkowanie czy działanie
Nasze problemy z „wolą Bożą” nie wynikają wyłącznie z oporu intelektu. Korzeń sprzeciwu wobec pojęcia „woli Boga” tkwi w woli człowieka. W głębi serca nie chcemy być nikomu posłuszni. W każdym, w każdej z nas mieszka Adam lub Ewa – niepokorni buntownicy, wiedzący lepiej, uwiedzeni mitem „wolności”, „autonomii”, „niezależności” lub hasłami typu „ja mam prawo” czy „to mi się należy”. Dlatego wygodniej jest uważać, że „wola Boga” to coś abstrakcyjnego, niejasnego, mglistego, dalekiego od naszego życia.
W obliczu nieszczęścia łatwiej jest biadolić „czemu Bóg temu nie zapobiegł”, zamiast pytać uczciwie siebie: co ja mogę zrobić w tej sytuacji? jak pomóc innym czy sobie? Uciekamy nieraz w „filozofowanie” w fotelu, bo boimy się nawrócenia, bo nie chcemy zmiany swojego życia. Lękamy się wiary konsekwentnej, która zmusi nas do wysiłku. Wygodniej jest uważać Boga za bajkę lub oskarżać Go o zło. Tu leży, moim zdaniem, sedno problemu.
Pytania o Bożą wolę nie można łączyć z pretensją, z zażaleniem do Boga o to, że świat nie jest idealny. Autentyczne szukanie woli Boga zaczyna się od fundamentalnej zgody na świat taki, jaki jest, od akceptacji siebie w tym miejscu i w tym czasie, w takich ramach, jakie Bóg mi przydzielił. To jest to pierwsze, elementarne, motywowane wiarą: „bądź wola Twoja”. Dopiero później można pytać dalej: Boże, co mam zrobić ze swoim życiem, jak wybrać, by nie przegrać, gdzie jest dobro, które mogę i powinienem uczynić, zwłaszcza wtedy, gdy zło uderza we mnie z całą siłą lub nawet tryumfuje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Katecheza IV - "Modlitwa jak chleb"