– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! – Llesh Fran Brrakaj wznosi kieliszek rakii. – Dobrze, żeście przybyli! – kontynuuje. – Dobrze, żeśmy się spotkali! – odpowiadają obecni.
Nim mężczyźni zbliżą kieliszek do ust, dialog jeszcze potrwa. Gdzie jesteśmy? W Albanii – w kraju, z którego Chrystusa chciała wyrzucić kilkusetletnia okupacja turecka, a potem terror komunistyczny.
Chrześcijaństwo na terenach dzisiejszej Albanii sięga czasów drugiej podróży misyjnej św. Pawła. Pierwszym męczennikiem na tych ziemiach był biskup Durres, św. Asti. A działo się to za czasów św. Jana Apostoła – wyjaśnia o. Włodzimierz Mamala, franciszkanin, nasz przewodnik po historii, tradycjach i zwyczajach Albanii.
Niech ci pomoże!
Lac – święte miejsce dla każdego Albańczyka, niezależnie od wyznania. Tu znajduje się sanktuarium św. Antoniego. Jest poniedziałek, wigilia wtorku, dnia tradycyjnie poświęconego św. Antoniemu. Albańczycy nazywają go Shna Ndou. Z miasta przedzieramy się między dziurami w niewyasfaltowanej drodze. Przed maskę samochodu wbiega świnia, na śmietniku pasie się krowa. Przy bunkrze z czasów komunizmu bawią się dzieci. Po chwili jesteśmy już na pnącej się w górę, po skałach, drodze do sanktuarium. Pokonamy ten odcinek pieszo, tak jak wielu pielgrzymujących. Pamiętamy o tradycyjnym pozdrowieniu pielgrzymów: – Niech ci pomoże święty Antoni!, i odpowiedzi: – I tobie niech pomoże! Św. Antoni to ukochany święty każdego Albańczyka. Przysięga na kościół w Lac, wzywanie św. Antoniego na pomoc, kiedy w nocy budzą koszmary, to praktyka tak oczywista jak oddychanie. Księża od lat mają tu mnóstwo pracy, żeby wytłumaczyć spoglądającym na wizerunek Świętego, trzymającego na ręku Jezusa, iż to właśnie Jezus jest Bogiem, do którego powinni modlić się za wstawiennictwem św. Antoniego. To on głosił Chrystusową Ewangelię, nie odwrotnie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Urszula Rogólska, zdjęcia Marek Piekara