W Mauzoleum Prezydentów w podziemiach Świątyni Opatrzności Bożej pochowano pierwszych prezydentów RP na uchodźstwie: Władysława Raczkiewicza, Augusta Zaleskiego i Stanisława Ostrowskiego.
Z wojskowymi honorami, w obecności prezydenta Andrzeja Dudy i przedstawicieli najwyższych władz państwowych, korpusu dyplomatycznego i wojska, w Świątyni Opatrzności Bożej odbył się ponowny pogrzeb trzech pierwszych prezydentów RP na uchodźstwie: Władysława Raczkiewicza, Augusta Zaleskiego i Stanisława Ostrowskiego. Po latach ich szczątki powróciły do kraju z Wielkiej Brytanii i spoczęły w Mauzoleum Prezydentów, utworzonym w podziemiach świątyni. W uroczystym pogrzebie uczestniczyły także rodziny zmarłych patriotów.
- Ich pochówek w ojczyźnie zamknie ich przymusową emigrację - mówił abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, który przewodniczył koncelebrowanej Mszy św. w intencji zmarłych prezydentów. Zwrócił przy tym uwagę, że warto przywrócić pamięć Polaków o tym, że w okresie zniewolenia komunistycznego "mieliśmy legalną Polskę poza Polską", o roli, jaką pełniły "konstytucyjne władze, które przechowały depozyt niepodległości na emigracji". Wyraził też nadzieję, że powrót patriotów do ojczyzny "będzie okazją do poważniejszej refleksji nad ofiarą, jaką złożyli oraz nad duchową kondycją naszej dzisiejszej niepodległości".
Uroczyste wprowadzenie doczesnych szczątków prezydentów RP na uchodźstwie do Świątyni Opatrzności Bożej.W homilii kard. Kazimierz Nycz przypomniał nauczanie Soboru Watykańskiego II o Kościele w świecie współczesnym, że ostatecznym sensem ludzkiego życia jest bycie bezinteresownym darem dla innych, w imię słów Jezusa: "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 40). I właśnie ta myśl przyświecała życiu pierwszych prezydentów RP na uchodźstwie - ludziom pracującym na rzecz dobra wspólnego, oddanym ojczyźnie i nie tracącym wiary w jej niepodległość.
- Głównym ich celem był zamysł ratowania Polski, walka o jej wolność oraz zapewnienie ciągłości i suwerenności Rzeczpospolitej. Wolna Polska była dla nich jakby wspólnym mianownikiem, chociaż różnili się w szczegółach, mieli inną wizję Polski. Ich działalność wpływała na sumienia Polaków, by mimo różnic troszczyć się o dobro wspólne i nie sprzeniewierzyć się naczelnej idei: mądrze rozumianej wolności i dobru Rzeczpospolitej - mówił metropolita warszawski, dając ich za wzór współczesnej służby.
- Zwłaszcza dziś występuje wręcz paląca potrzeba, byśmy stawali się ludźmi otwartymi na każdego człowieka, pomagającymi wszystkim bez wyjątku: czy jest to opuszczony starszy człowiek, pogardzany robotnik, cudzoziemiec, wygnaniec, cierpiące dziecko, wojenny uchodźca z Ukrainy bądź innego kraju - mówił kardynał, nawiązując do liturgicznych czytań, które przypomniały, że po ziemskim życiu, na sądzie Bożym będziemy sądzeni z miłości okazanej bliźnim.