José de Ribera, „Męczeństwo św. Filipa”, olej na płótnie, 1639, Muzeum Prado, Madryt
W okół tego obrazu panuje spore zamieszanie. Był on bowiem kiedyś błędnie wpisany do katalogu Muzeum Prado jako „Męczeństwo św. Bartłomieja”. Właściwie nie wiadomo, skąd wzięła się ta pomyłka. Według tradycji, św. Bartłomiej został przecież żywcem obdarty ze skóry, a nie ukrzyżowany. Istniała jednak również mniej znana tradycja, według której świętego najpierw ukrzyżowano, a później zdjęto z krzyża i poddano dalszym torturom.
Dlatego uczeni do niedawna nie kwestionowali tytułu dzieła. Niepokoił ich tylko brak na obrazie atrybutu św. Bartłomieja, czyli noża. Jeden z badaczy tak szczegółowo przyglądał się jednak dziełu, że w końcu nóż... znalazł. Ma on wystawać z kieszeni spodni oprawcy w purpurowej bluzie, który z prawej strony pochyla się, przytrzymując nogę świętego.
Dopiero niedawno ustalono, że obraz powstał na zamówienie króla Hiszpanii Filipa IV. Skojarzono wówczas, że patron monarchy został ukrzyżowany w taki sposób, jak przedstawił to Ribera: bez użycia gwoździ, przywiązany do poprzecznego ramienia krzyża.
Artysta ukazał chwilę wciągania świętego na krzyż. Dynamikę nadają kompozycji linie ukośne. W tym samym kierunku co sylwetka świętego skierowane są ciała oprawców z lewej strony. Linię tę równoważy druga przekątna - kat z prawej i mężczyzna za nim. Zwraca uwagę kontrast pomiędzy fizycznym bólem a spokojem na twarzy św. Filipa. Ribera chciał bowiem przedstawić nie tylko ofiarę, jaką poniósł apostoł, ale także potęgę jego wiary.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa