Giotto di Bondone, „Zesłanie Ducha Świętego”, fresk, 1304–1306, kaplica Scrovegni, Padwa
Siedzą obok siebie w Wieczerniku, a na ich twarzach maluje się bezgraniczne zdziwienie. Patrzą jeden na drugiego, nie wiedząc, co się dzieje. Do ich otoczonych aureolami świętości głów docierają czerwone promienie.
Jak pokazać Zesłanie Ducha Świętego? Takie pytanie zadawali sobie artyści już w średniowieczu. Wskazówkę dawało Pismo Święte.
„Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (Dz 2, 2–4).
Nie sposób namalować szumu albo mówienia obcymi językami. Można natomiast pokazać języki ognia. Na ogół artyści malowali po prostu dwanaście czerwonych linii, prowadzących z nieba wprost do głów poszczególnych Apostołów.
Giotto co najmniej trzy razy malował Zesłanie Ducha Świętego. Zawsze jednak starał się uchylić od takiego najprostszego skojarzenia. Na fresku w padewskiej kaplicy Scrovegni działanie Ducha Świętego jest pokazane jak słońce promieniujące ogromną liczbą promieni, pod którym siedzą Apostołowie. Artysta nie doprowadza promieni do wszystkich głów, ale reakcja Apostołów pokazuje nam, że wszyscy otrzymali Ducha Świętego w tym samym czasie.
Jeden z uczniów Jezusa, siedzący z lewej strony, patrzy na widzów. Apostołowie dzięki zesłaniu Ducha Świętego mogli głosić Ewangelię ludom na całej ziemi. Spojrzenie Apostoła zdaje się o tym przypominać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa