Ból i rozpacz

Caravaggio (Michelangelo Merisi) „Złożenie do grobu”, olej na płótnie, 1602–1603, Pinakoteka Watykańska

Caravaggio pogrążył tło w ciemnych barwach, aby żaden szczegół nie odciągał uwagi widza od przedstawionej sceny. Artysta zrezygnował z wszelkich atrybutów boskości, pełne bólu twarze i gesty rozpaczy wyrażają ludzkie uczucia.

Ciało Chrystusa niosą św. Jan (z lewej) i św. Nikodem. Nad nimi widzimy od lewej trzy Marie: Matkę Bożą, św. Marię Kleofasową oraz św. Marię Magdalenę.

Wrażenie ruchu Caravaggio uzyskał dzięki kompozycji, w której dominują linie ukośne (podkreślają to wyciągnięte ręce Matki Bożej i Marii Magdaleny). Linia łącząca głowy wszystkich osób, z wyjątkiem Nikodema, tworzy półelipsę, co również pogłębia dynamizm sceny.

Kontrast rozświetlonego ciała Chrystusa i ciemnego tła, przy pozostawieniu pozostałych postaci w półcieniu, sprawia, że uwaga widza koncentruje się na postaci Zbawiciela. Nieprzypadkowo ciało Jezusa ułożone jest podobnie jak w sławnej Piecie Michała Anioła. Caravaggio często nawiązywał do twórczości Michała Anioła. „Złożenie do grobu”, podobnie jak obrazy Michała Anioła, jest dziełem rzeźbiarskim. Wymodelowane światłocieniem postacie na ciemnym płaskim tle stanowią jakby rzeźbiarską, zwartą grupę ustawioną na postumencie grobu.

„Złożenie do grobu” zostało namalowane dla kościoła Santa Maria in Vallicella w Rzymie.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Leszek Śliwa