Rewolucja w turystyce?

Nic dziwnego: te dwa kraje należą do najchętniej odwiedzanych przez Polaków – wybiera je prawie 40 proc. klientów biur podróży. Fakt, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych stanowczo odradziło wyjazdy do tej części świata, nie może pozostać bez wpływu na sytuację finansową touroperatorów.

Nad Morze Czerwone wyjeżdża z Polski rocznie ponad pół miliona turystów, z czego 100 tys. zimą. Biura podróży nie chcą stracić tych klientów, jednak z problemem radzą sobie w różny sposób. Tacy potentaci jak Neckermann czy Itaka wstrzymali loty do krajów targanych niepokojami. Triada zdecydowała nawet o odwołaniu organizowanych przez siebie wycieczek do Egiptu aż do końca marca. – Nie mogliśmy skazać naszych klientów na rozterki co do tego, czy powinni wybierać się do Egiptu w kolejnych tygodniach – wyjaśnia Piotr Zawistowski, prezes Triady. – W grę wchodzi komfort i bezpieczeństwo osób, które korzystają z naszych usług.

Tym, którzy zarezerwowali wcześniej miejsca, biura proponują zmianę terminu lub wybór innej propozycji wyjazdowej. Część biur informuje o zwrocie pieniędzy w przypadku, gdy klient nie będzie zainteresowany taką zamianą.

Trudniejszą sytuację mają jednak firmy, dla których Egipt i Tunezja to główne kierunki. Należą do nich: Oasis Tours, Sun & Fun, Bee Free czy Viva Club. Ich szefowie mogą się teraz obawiać, że utracą klientów na rzecz biur, które mają szerszą ofertę. Potentaci mogą nawet zyskać na afrykańskich zawirowaniach. Dlatego większość mniejszych touroperatorów nie zawiesiła lotów do Egiptu, a jedynie pozostawiła turystom możliwość innego kierunku lub terminu. Mimo wszystko w biurach skoncentrowanych na Egipcie i Tunezji już teraz liczba klientów maleje nawet o połowę. Bardzo możliwe, że aby w ogóle utrzymać się na rynku, firmy będą musiały obniżyć ceny. Wygląda na to, że czekają nas poważne przetasowania na rynku usług turystycznych.