Rozmowa z ks. dr. Grzegorzem Rysiem, przewodniczącym Konferencji Rektorów Seminariów Duchownych w Polsce, znawcą historii Kościoła.
Joanna Jureczko-Wilk: Do czego potrzebne są nam relikwie?
Ks. Grzegorz Ryś: – Relikwie przywołują pamięć o świętych. Poprzez wyraźny znak, odwołujemy się też do wstawiennictwa człowieka, który został uznany przez Kościół za świętego. Jest nam dany jako pewien wzorzec przeżywania wiary, dążenia do świętości i jej osiągania. Ale ani święci, ani ich relikwie nie działają sami z siebie. Zawsze prowadzą nasze myśli do Boga i działają mocą Boga.
Nie we wszystkich katolikach widok odciętej stopy św. Katarzyny budzi przeżycia duchowe. Dla niektórych to wręcz makabra.
– Wśród przykazań kościelnych nie ma obowiązku czczenia relikwii. Jest natomiast ważną i mądrą tradycją liturgiczną Kościoła umieszczanie w ołtarzu relikwii męczenników, a potem też wyznawców Chrystusa. To nam wyraźnie pokazuje kierunek myślenia o relikwiach: że sprawujemy Eucharystię we wspólnocie Kościoła funkcjonującej ponad czasem, miejscem, przestrzenią, w tajemnicy świętych obcowania.
A jeśli do kogoś relikwie nie przemawiają?
– Kult świętych ma różne formy, przede wszystkim liturgiczne. Każdy może coś dla siebie wybrać. Najważniejsze, żebyśmy potrafili uszanować wybór innych, zgodnie z zasadą św. Augustyna, by w sprawach zasadniczych zachowywać jedność, w mniej zasadniczych – różnorodność, a we wszystkim – miłość.
Kult relikwii wyrósł z ludu i często jest też traktowany: jako przejaw pobożności tradycyjnej, płytkiej.
– To nie tak! Wszystko zależy od tego, jakie podłoży się treści pod znak. Chrześcijanie od samego początku mieli bardzo duży szacunek do ciał zmarłych – zaprzestali ich palenia, podpisywali groby, wierząc w ciała zmartwychwstanie. Za kultem relikwii stoi wielowiekowa tradycja. Jeśli ktoś podchodzi do niej lekceważą-co, może czasami obśmiewczo, to najprawdopodobniej nic nie wie o jej źródłach i sile. Brakuje mi w kościołach przyzwoitej katechezy na ten temat. Niewiedza rodzi dystans wobec relikwii albo wręcz przeciwnie: nadużycia i magiczne myślenie o nich.
Ale czy katolikom głęboko przeżywającym swoją wiarę, potrzeba takich znaków, jak kość św. Faustyny czy bandaż o. Pio?
– Prawdziwa wiara bierze się ze słuchania. Ale Bóg, wchodząc z nami w dialog, używa znaków.
Śledząc historię zbawienia, widzimy, że Bóg najpierw działa, potem mówi – działanie i znaki objaśnia słowem. Oczywiście różne fakty w różnym czasie do człowieka przemawiają, ale to nie oznacza, że znaki są nam niepotrzebne. Najważniejszym znakiem Boga są posyłani przez Niego ludzie. Benedykt XVI w ostatniej adhortacji apostolskiej „Verbum Domini” wskazuje, że jedną z możliwych interpretacji Pisma Świętego jest czytanie go w kontekście życia świętych. Ważne jest, jak święci odczytali Pismo i jak odbijali je własnym życiem. Święci są świadkami tak naprawdę poprzez to, że jakby na nowo dają ciało słowu Boga. Urok chrześcijaństwa polega na tym, że Bóg się wciela, uczestniczy w ludzkiej historii, a ta dotyczy osób, wydarzeń, miejsc, dat...To jest konkret.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.