Dla mnie największym cudem Jana Pawła II było ukazanie Kościoła jako wspólnoty. Papież czynił to na różne sposoby. Podczas celebracji liturgicznych dążył do tego, by aktywnie uczestniczyli w niej wszyscy wierzący.
Chciał podkreślić przez to, że liturgię sprawuje nie tylko papież, biskup czy ksiądz, ale cały Kościół pod przewodnictwem pasterza. Kiedy został mianowany biskupem Krakowa, zażyczył sobie, by podczas święceń komentarze czytali świeccy. Było to jeszcze przed soborem. Chodziło mu o to, by Kościół poprzez celebrację liturgiczną coraz bardziej stawał się wspólnotą. Innym sposobem budowania wspólnoty była inkulturacja. Jan Paweł II robił wszystko, by tradycje kulturowe różnych ludów znalazły swoje miejsce w Kościele.
Był przekonany, że Kościół to z jednej strony pluralizm tradycji, kultur i języków, a z drugiej jedność we wspólnocie. Chciał, by ta różnorodność była widoczna w Kościele. Można było to zaobserwować przede wszystkim podczas pielgrzymek, ale także w czasie uroczystości w Rzymie. Nieraz osobiście interweniował, by podczas liturgii, w której uczestniczyli np. biskupi afrykańscy, znalazł się element ich rodzimej tradycji. Chciał, by czuli się w Rzymie jak w domu. Kolejnym przejawem „cudu wspólnoty” były celebracje ekumeniczne. Jan Paweł II budował nie tylko wspólnotę wewnątrzkościelną, ale także widzialną jedność z „braćmi odłączonymi”. Czynił to przez spotkania, jak choćby z Dymitrem I czy Bartłomiejem I. To na życzenie Papieża podczas pielgrzymek odbywały się modlitwy ekumeniczne.
Wreszcie wszystkie podróże Jana Pawła II miały za cel tworzyć i ukazywać wspólnotę. Odwiedzając najbardziej odległe zakątki ziemi, chciał powiedzieć każdemu człowiekowi: nie jesteś sam, papież jest z tobą. Jestem przekonany, że dzięki papieskim pielgrzymkom i spotkaniom wielu wierzących na całym świecie odkryło na nowo sens wspólnoty Kościoła oraz dumę z bycia katolikami. Pielgrzymując z Papieżem, często myślałem o Jezusie, który spotykał się z tłumami, nauczał ich i uzdrawiał, oraz o ludziach, którzy zbliżali się do Niego, by Go dotknąć. Myślałem także o Rzymie starożytnym. Jan Paweł II robił to samo, co papieże w IV, V czy VI wieku.
Kiedy liczba wierzących w Rzymie zwiększyła się do tego stopnia, że niemożliwe było zjednoczenie wszystkich na jednej celebracji z papieżem, zaczęto w mieście i w okolicach ustanawiać kościoły stacyjne. Co niedziela papież odprawiał Mszę św. w jednym z nich. Był to widzialny znak jedności diecezji z papieżem oraz sposób budowania wspólnoty. Papieże, odprawiając Mszę w jednym z kościołów stacyjnych, wysyłali do wszystkich pozostałych wspólnot fermentum, czyli część konsekrowanej hostii. Dla chrześcijan był to znak wspólnoty z papieżem. Dla mnie ciało Jana Pawła II było jak to fermentum. Jego fizyczna obecność na wszystkich kontynentach była znakiem jedności całego Kościoła.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Abp Piero Marini, ceremoniarz papieski (wysłuchał i przetłumaczył ks. Piotr Studnicki )