Koptowie, maronici, chaldejczycy... Poznajmy chrześcijan żyjących na ziemiach, gdzie rodził się Kościół Jezusa Chrystusa. W Watykanie zaczyna się synod biskupów im poświęcony.
Na Bliskim Wschodzie modlą się wspólnoty, które jako pierwsze odpowiedziały na orędzie Jezusa z Nazaretu. To kolebka chrześcijaństwa. – Nasze Kościoły założyli Piotr i Paweł, Marek, Jakub i Tomasz – opowiadają z dumą chrześcijanie z Syrii, Libanu czy Egiptu. Te Kościoły pachną jerozolimskim kadzidłem, olejkami różanymi, cynamonem i kardamonem. „W nich bowiem, sławnych czcigodną starożytnością, jaśnieje tradycja, która stanowi część przez Boga objawionego i niepodzielnego dziedzictwa Kościoła powszechnego” – czytamy w Dekrecie o Kościołach Wschodnich Katolickich. To prawda. Na przykład Syryjski Kościół Katolicki nawiązuje do Kościoła antiocheńskiego, jednej z najprężniej rozwijających się wspólnot starożytności, wspomnianej już w Dziejach Apostolskich. Od 10 do 24 października w Watykanie odbędzie się Synod Biskupów dla Bliskiego Wschodu.
Jak oni śpiewają!
– Wielu po pogrzebie Jana Pawła II opowiadało, że oczarował ich jego wschodni ryt, modlitwa nad trumną. To ciekawa sprawa. Napisałem nawet list do kard. Ratzingera. To chyba ostatni list, jaki dostał, zanim został Benedyktem XVI – śmieje się zajmujący się od lat chorałem Marcin Bornus-Szczyciński. – Pogrzeb był małym paradoksem. Usłyszeliśmy piękny śpiew Kościołów unickich, który sprawił, że plac Świętego Piotra zamarł w zachwycie. Ludzi zamurowało, a to we Włoszech niespotykane! Pieśń śpiewali przedstawiciele różnych Kościołów mniejszościowych, którzy mieli ogromne kłopoty ze znalezieniem jakiegoś wspólnego elementu liturgii. W końcu zdecydowali się na ryt grecki. Ale pojawił się problem: w tych Kościołach kantorów spełniających te wymogi jest niesłychanie mało. Czyli z punktu widzenia wschodnich standardów to byli kantorzy dziesiątej kategorii! I ci kantorzy dziesiątej kategorii wyszli, zaśpiewali i... nas zamurowało. Niesamowite, prawda?
Siostra Marie Keyrouz jest gwiazdą. Jej płyty sprzedają się jak świeże bułeczki. Śpiewa hymny po syriacku (aramejsku) – w języku, w którym sprawowana jest maronicka liturgia. Wielu katolików nad Wisłą, słysząc hymny maronitów, łapie się za głowę: A cóż to za arabskie wycia? (Takie głosy dały się słyszeć po koncercie Ensemble Organum w Jarosławiu). Tymczasem hymny płynące spod cedrów Libanu śpiewane są w języku, którym posługiwał się sam Jezus! Kościół maronicki (modli się od VII wieku) jest jedynym wschodnim Kościołem katolickim, który nie powstał w wyniku oddzielenia się części wiernych Kościoła wschodniego. „Szalony, kto śmierć uważa za sen mający trwać wiecznie” – wołał św. Efrem Syryjczyk. Jego poezję znajdziemy często w syryjskiej liturgii. Nazwa Kościoła pochodzi od imienia świętego Marona – żyjącego w IV wieku mnicha i cudotwórcy. Do założonej przez niego wspólnoty wstąpiło aż 800 mnichów, którzy rozpoczęli chrystianizację kraju. Dziś na całym świecie modli się ponad 3 miliony maronitów. Najwięcej jest ich w Libanie i Syrii. To największy z Kościołów, które będą reprezentowane na synodzie w Rzymie. Przed miesiącem w górach Libanu, na wysokości 1800 m n.p.m., stanął potężny krzyż. – To symbol jedności wszystkich ludów świata i najwyższy krzyż świata – zachwalają jego budowniczowie, wierni Kościoła maronickiego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz