Jaki jest kod dostępu do „wiecznego pocieszenia” i „dobrej nadziei”?
Bracia:
Sam Pan nasz, Jezus Chrystus, i Bóg, Ojciec nasz, który nas umiłował i przez łaskę udzielił nam wiecznego pocieszenia i dobrej nadziei, niech pocieszy serca wasze i niech utwierdzi w każdym działaniu i dobrej mowie.
Poza tym, bracia, módlcie się za nas, by słowo Pańskie szerzyło się i rozsławiało, podobnie jak to jest pośród was, abyśmy byli wybawieni od ludzi przewrotnych i złych, albowiem nie wszyscy mają wiarę. Wierny jest Pan, który umocni was i ustrzeże od złego. Co do was, ufamy w Panu, że to, co nakazujemy, czynicie i będziecie czynić. Niechaj Pan skieruje serca wasze ku miłości Bożej i cierpliwości Chrystusowej.
Wiemy, że nic nie napawa wewnętrzną siłą w przeciwnościach i trwałym szacunkiem do siebie tak jak miłość ojca. Z niej dziecko czerpie przekonanie o własnej wartości. Toteż w kerygmacie św. Pawła Chrystus wszedł w nasze życie, aby nam objawić cierpliwą miłość Boga Ojca. A miłość ojcowska wymaga cierpliwości. Kanadyjski psycholog Jordan Peterson opisuje, jak walczył przez godzinę z dwuletnim synem, aby ten porządnie zjadł. Ojciec wygrał tę bitwę dzięki determinacji. Wniosek mógł być jeden: „Nie pozwól swoim dzieciom na robienie czegokolwiek, co sprawiłoby, że ich nie będziesz lubić”. Rodzice nie lubią dzieci, które rzucają się z rykiem na podłogę w supermarkecie, urządzają krzyki w restauracji, zdzierają obrusy, gryzą i biją, i zamieniają każdą codzienną komunikację w walkę o dominację. W opisie miłości ojcowskiej musi paść słowo, które zupełnie wyszło z mody: poświęcenie. Tylko przez gotowość do poświęceń można osiągnąć cele. Dziecko, w którym rodzic zdoła rozwinąć pierwotne zaufanie, pokocha go, spodziewając się od niego dobra, i zasadniczo chętnie podążać będzie za jego przykładem. Sztuka wychowania musi przejść w umiejętność samowychowania, a więc panowania nad sobą. W okresie dojrzewania, kiedy dziecko stanie się nieprzystępne dla dyrektyw rodzicielskich, do drzwi zapukają wielkie pokusy: alkohol, palenie, narkotyki, gry internetowe, telefony komórkowe, seks, pornografia. Szczęśliwy będzie młody człowiek, który nauczył się zachowania umiaru, mówienia „nie”. I szczęśliwy będzie ojciec, któremu udało się wejść w rolę przewodnika dla swojego dorastającego syna.
Dziś wiele mówi się o nieobecności ojca w domu. Nasz rozemocjonowany, histeryczny stosunek do trudności i niepowodzeń bierze się z przyzwolenia na rozwody. Jeśli rodzice się rozstają, dziecko traci poczucie bezpieczeństwa, ochronę, dom, przynależność i tożsamość. Rozwód jest dla dziecka trzęsieniem ziemi, które przez kolejne dziesięciolecia będzie wywoływało wtórne wstrząsy w jego życiu. Dlaczego w naszym społeczeństwie liczy się tylko „szczęście” dorosłych, a nie liczy się cierpienie dzieci? Dzieci torturują się nieświadomym poczuciem winy za sytuację, w której stały się ofiarami. Zaufanie ojca w potencjał dziecka jest jak czek in blanco na przyszłość, który dziecko stopniowo realizuje. Ojcowskie „jestem z ciebie dumny!” to darmowa przepustka do sukcesu. Ojciec nie spełnia swojej funkcji, gdy zastrasza bądź upokarza dziecko, wykorzystując swoją wyższość werbalną i fizyczną. Silny ojciec wyznacza granice, ponieważ sam jest w stanie je sobie wyznaczyć. Żąda postępów i dyscypliny, ponieważ sam odnosi sukcesy i jest zdyscyplinowany. Ma współczujące serce i szanuje osobowość dziecka. Nie przytłacza go, ale wyjaśnia mu, co robi i o co prosi. Nic dziwnego, że Chrystus uczy nas zaufania do Boga jako kochającego Ojca, który za żadne skarby nas nie porzuci ani nie zdradzi. Chrześcijanin, który zdoła nakierować swe serce ku miłości Bożej i cierpliwości Chrystusowej, nabierze odporności, której mu będą zazdrościć mocarze. •
ks. Robert Skrzypczak