Czy katolicy nad Wisłą skończą jak siedzący w loży szyderców staruszkowie z Muppet Show? Jak mają reagować na przekraczanie kolejnych granic i coraz agresywniejszą medialną nagonkę?
Lawina ruszyła w ubiegłą środę. Nastąpiła kumulacja, jak w totolotku. Jednego dnia do redakcji spłynęły informacje o: najpiękniejszej parze „Gali”, czyli Tomaszu Raczku i jego partnerze, o folderze Ikei, w którym dwóch facetów, którzy „choć nie planują dzieci”, z radością urządza sobie wspólne mieszkanko, o sieci Media Markt, sprzedającej znaczek: „Nie jestem Chrystusem, ale mój fiut ma cudowne rozmiary” i o bydgoskim spektaklu, w czasie którego publika SMS-ami zdecyduje o tym, czy Jezus zginie na krzyżu. Sporo jak na jeden dzień. Powstało pytanie: Jak reagować? Opisać wszystko? Wyśmiać? Przemilczeć? Nie. Nie chodzi o pobożne „milczenie owiec”. I nie o to, czy w ogóle reagować. Pytanie jest inne: jak reagować? Jak katolicy powinni zachować się w sytuacji, gdy otoczenie staje się coraz bardziej agresywne i szydercze wobec wartości, w które wierzą?
Argumenty i kamienie
Jak powinniśmy reagować, by nie zatracić paschalnego zachwytu i nie skończyć jak staruszkowie z Muppet Show, którzy nieustannie krytykują? Czasem nawet zabawnie. Jak reagować, by nie zatracić ducha opisanego w genialnym Liście do Diogneta. Nieznany autor tak opisywał w II wieku chrześcijan: „Żyją na tej ziemi, ale czują się obywatelami nieba. Kochają wszystkich, a wszyscy ich nienawidzą. Są nieznani, a jednak ustawicznie padają na nich wyroki. Posyła się ich na śmierć, a oni w niej otrzymują życie. Są pogardzani, a oni uważają to za tytuł chwały. Gdy wyrządza się im krzywdę, oni błogosławią; gdy traktowani są haniebnie, odpowiadają szacunkiem”. Prześladowania są ewangeliczną normą. To konsekwencja bycia chrześcijaninem. Jak w obliczu medialnej nagonki rozumieć radykalne słowa Jezusa: Nie stawiajcie oporu złemu? Czy to znaczy: siedźcie spokojnie z założonymi rękami?
Czasami chrześcijanie, w walce o słuszną sprawę, stosują metody, które z góry skazują tę walkę na porażkę. Kilka miesięcy temu, w programie „Warto rozmawiać”, Wojciech Cejrowski o siedzącej w studio Joannie Senyszyn powiedział: „Z głupkami się nie rozmawia”. Nie jest tajemnicą, że poglądy pani poseł na sprawy moralne są dalekie od wszelkich reguł zdrowego rozsądku, ale Cejrowski przegrał medialnie tę rozgrywkę, nie oferując żadnego, poza epitetami, argumentu. A że widzowie kojarzą go z Kościołem, przesłanie było jasne: katole potrafią tylko rzucać kamieniami... To samo dzieje się przy okazji różnych manifestacji Młodzieży Wszechpolskiej, kiedy w ruch idą pogardliwe hasła lub jajka. Trzeba jasno powiedzieć: to z chrześcijaństwem nie ma nic wspólnego. Nawet jeśli rzucający mieliby tzw. świętą rację. Bo w chrześcijaństwie nie o nią chodzi. „Świętą rację” mieli przecież faryzeusze, którzy przyprowadzili do Jezusa kobietę przyłapaną na cudzołóstwie: Mojżesz kazał takie kamienować.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz, Jacek Dziedzina