Po ile ta chrześcijanka? – Może być 20 dolarów. To nie początek kiepskiego żartu. To jeden z łagodniejszych obrazków z życia wielu chrześcijan. Dzisiaj, w XXI wieku. Cennik za wierność Chrystusowi nie zmienił się od czasów pierwotnego Kościoła.
Powiedzmy sobie szczerze: prześladowania chrześcijan i męczeństwo za wiarę kojarzą nam się głównie z „Quo vadis”. Płonące krzyże z ciałami wyznawców, areny z lwami, katakumby – to najpopularniejszy obraz losu tych, którzy zdecydowali się pójść drogą nie z tego świata. Losu, który dla wielu jest tylko reliktem starożytnego chrześcijaństwa.
Ewentualnie w świadomości mamy programowe zwalczanie Kościoła w krajach byłego bloku sowieckiego i związane z tym męczeństwo wielu świeckich i duchownych. Tymczasem każdego roku ok. 250 mln chrześcijan na całym globie doświadcza prześladowań za wiarę, nierzadko płacąc życiem. Wszystkie statystyki i raporty potwierdzają, że to najbardziej prześladowana społeczność religijna na świecie.
Owszem, trzeba brać pod uwagę kontekst polityczny i społeczno-kulturowy w poszczególnych krajach. Często prześladowania są częścią szerszego konfliktu i rozgrywek ideologicznych, narodowościowych, plemiennych lub „czyszczeniem” terenu po kolonialnej przeszłości. Jednak w imperium rzymskim dokarmianie lwów podczas igrzysk również miało swój kontekst oraz instrumentalne dla władzy znaczenie.
„Dzisiaj usłyszycie historie, które złamią wasze serca. I tak bardzo się cieszę, że wasze serca zostaną złamane, ponieważ modlę się, żebyście po tym, co usłyszycie, nie mogli już dłużej milczeć”. Tak mówił Eddie Lyle z organizacji Release International, zajmującej się m.in. informacją o prześladowanych chrześcijanach i pomocą w uwolnieniu więźniów sumienia. Podczas jednego ze spotkań dla Brytyjczyków, wraz z grupą świadków z różnych krajów, opowiadał wstrząsające historie pojedynczych ludzi i całych wspólnot chrześcijańskich.
Dla większości słuchaczy brzmiało to jak opowieści z innej epoki. W obliczu ceny, jaką płacą bracia w wierze w różnych rejonach świata, nasze kurtuazyjne konflikty i napompowane problemy wydają się śmieszne. Trzeba mówić głośno o tych, którzy idąc za Ewangelią, nie starają się być „więksi od swojego Mistrza”. Ale nie po to, żeby jeszcze głośniej wygrażać ich prześladowcom. Nawet nie tylko dlatego, że potrzeba zaangażowania, na miarę swoich możliwości, w ich obronę – co jest naturalnym odruchem solidarności. Chodzi też o to, że Kościół zawsze żył i wzrastał na krwi męczenników. Przykłady heroicznej postawy chrześcijan w obliczu prześladowań budzą w nas coś więcej niż tylko współczucie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina