„Mni si wydaji, że możemy przegrać, wygrać lub zremisować” – mawiał niezapomniany Kazimierz Górski, gdy ktoś pytał go o prognozę przed meczem. W piłce nożnej trudno coś przewidzieć, bo nie zawsze wygrywa lepszy.
Od 9 czerwca do 9 lipca na niemieckich stadionach będą rywalizować najlepsze drużyny świata. Przed telewizorami zasiądą nie tylko kibice. Zmagania piłkarzy będzie z uwagą śledzić również wielu spośród tych, którzy na co dzień nie interesują się futbolem. Kto zdobędzie okazały puchar dla najlepszej drużyny? Czy Brazylia, którą wymienia się na pierwszym miejscu w gronie faworytów? A może znów, jak dwa lata temu podczas mistrzostw Europy, dojdzie do sensacji?
Każdy chce być Grecją
W 2004 roku uważana za jedną z najsłabszych drużyn finałów Grecja zdobyła niespodziewanie mistrzostwo. Nie znaczy to wcale, że Grecy byli najlepsi. Praktycznie w każdym meczu oddawali mniej strzałów na bramkę rywali, krócej też byli przy piłce. W decydujących momentach dopisywało im jednak szczęście, a różnice w umiejętnościach poszczególnych drużyn są dziś tak małe, że – jak się okazało – każdy może zdobyć mistrzostwo. O tym, że Grecy nie są rewelacyjną drużyną, przekonaliśmy się już podczas eliminacji mistrzostw świata. Zajęli w swojej grupie dopiero czwarte miejsce, za Ukrainą, Turcją i Danią. Wśród 32 najlepszych zespołów, które zwycięsko przeszły eliminacje, jest także reprezentacja Polski. Czy jest jakaś szansa, by stała się „nową Grecją”?
Kiedy w 1974 roku zespół Kazimierza Górskiego jechał na mistrzostwa, które wówczas rozgrywano także w Niemczech, nikt nie stawiał na Polaków. W meczach towarzyskich przed mundialem przegrywali nawet z drużynami klubowymi. Co było potem, dobrze pamiętamy – rewelacyjna gra i trzecie miejsce. Oczywiście teraz nie mamy tak dobrego zespołu jak wtedy, ale z drugiej strony poziom tak się wyrównał, że niespodzianek jest znacznie więcej niż dawniej. Przypomnijmy sobie, że cztery lata temu Polska miała walczyć o pierwsze miejsce w grupie z Portugalią, a tymczasem awans wywalczyły Korea i USA. W pierwszej rundzie odpadły wtedy również nie tylko Portugalia, ale także Argentyna i obrońca tytułu – Francja.
Punkty i bramki
Z każdej z ośmiu grup awansują dalej po dwa zespoły. Rozpoczynamy meczem z Ekwadorem, który fachowcy uważają za walkę o drugie miejsce w grupie. Faworytem są bowiem Niemcy, a najmniej szans przyznaje się Kostaryce. Wynik konfrontacji z Ekwadorem nie będzie jednak jeszcze przesądzać losów awansu. Bardzo ważny jest drugi mecz – z gospodarzem finałów, drużyną Niemiec. Jeśli uda nam się nie przegrać, Niemcy nie będą mogli ostatniego meczu z Ekwadorem „odpuścić”. Gdzie się dwóch bije, tam trzeci korzysta. Ostatnim naszym rywalem w grupie będzie drużyna Kostaryki, która wydaje się najsłabsza. A o awansie może decydować różnica bramek. Ostatnie mecze w każdej grupie rozpoczynać się będą o tej samej godzinie. Jeśli uda nam się awansować, w 1/8 finałów zmierzymy się z drużyną z grupy B (Anglia, Szwecja, Paragwaj, Trynidad i Tobago). Według prognoz trafimy więc na Anglię albo Szwecję. Obie te drużyny są od nas wyżej notowane, ale w pojedynczym meczu może się przecież zdarzyć wszystko. W ewentualnym ćwierćfinale moglibyśmy się spotkać z zespołem wywodzącym się z grupy C lub D. Może więc być to Portugalia, Meksyk, Holandia bądź Argentyna. Pomarzyć warto…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa