Nazwali go „pancernym kardynałem”. A on nie chciał być ani biskupem, ani prefektem Kongregacji Nauki Wiary.
Myślę, że udało mi się jednak dokonać czegoś sensownego, jakkolwiek w innej dziedzinie, niż planowałem – mówił kard. Joseph Ratzinger w wywiadzie udzielonym dziesięć lat temu.
Osioł Pana Boga
W roku 1976, gdy zmarł arcybiskup Monachium i Fryzyngi kard. Juliusz Döpfner, Joseph Ratzinger był dziekanem na uniwersytecie w Ratyzbonie. Któregoś dnia odwiedził go tam nuncjusz Del Mestri. „Podczas luźnej rozmowy wcisnął mi do ręki list, który miałem przeczytać i przemyśleć w domu” – opowiadał potem Ratzinger. „Zawierał moją nominację na arcybiskupa Monachium i Fryzyngi”.
Przed podjęciem decyzji mógł się skonsultować ze spowiednikiem. I tu się zdziwił. Oczekiwał, że spowiednik mu odradzi, a usłyszał: „Musisz to przyjąć”. Ale łatwo się nie poddał. Jeszcze raz przedstawił nuncjuszowi swoje wątpliwości. Nie pomogło. W końcu się zgodził. Jako swoje zawołanie biskupie wybrał zwrot z trzeciego listu św. Jana „Współpracownik prawdy”. W herbie umieścił Murzyna – który nie bardzo wiadomo, dlaczego od tysiąca lat znajduje się w herbie biskupów Fryzyngi, muszlę, którą uważa za symbol umiłowanego św. Augustyna i... niedźwiedzia. Wziął go z legendy o św. Korbinianie, założycielu diecezji we Fryzyndze. Niedźwiedź rozszarpał św. Korbinianowi muła, na którym podróżował do Rzymu. Za karę sam musiał taszczyć na swym grzbiecie tobołki. Dlaczego ta historia jest bliska Benedyktowi XVI? Bo sam – podobnie jak św. Augustyn – czuje się „zwierzęciem pociągowym”, które w świecie „ciągnie wóz Stwórcy”. Książkę „Moje życie”, zawierającą jego wspomnienia z lat 1927–1977, Joseph Ratzinger zakończył zdaniem: „Twoim jucznym osłem się stałem i właśnie w ten sposób jestem blisko Ciebie”.
Konserwatysta zdolny do dialogu
Nominację biskupią Ratzinger otrzymał 24 marca 1977 roku. Sakrę przyjął 28 maja, a niespełna miesiąc później, 27 czerwca, był już kardynałem. Jako biskup ostro krytykował szerzący się w Niemczech konsumpcyjny styl życia. Nazwał go publicznie „otłuszczaniem serca od posiadania i używania”. Mówił o „krzywym uśmiechu Mefistofelesa”, widocznym w tle wielu współczesnych zjawisk. Trzymał się zasady, że Kościół nie powinien się jednoczyć z duchem epoki. To wtedy zyskał przydomek „konserwatysty”, ale „zdolnego do dialogu”. Swoją postawę w tych latach tak wyjaśniał w książce „Sól ziemi”: „Biskup, który chciałby tylko unikać zmartwień i tuszować możliwie wszystkie konflikty, to dla mnie przerażająca wizja”.
W sierpniu 1978, po śmierci Pawła VI, kard. Joseph Ratzinger po raz pierwszy uczestniczył w konklawe. To wtedy, jak sam mówi, tak naprawdę poznał kard. Karola Wojtyłę (chociaż, jak twierdzi George Weigel, od 1974 roku wymieniali się książkami). Papieżem został wówczas Albino Luciani, który przybrał imię Jan Paweł I. A zawarta wtedy znajomość Ratzingera i Wojtyły okazała się bardzo ważna dla obydwu.
Drugi po papieżu
W październiku 1978 roku Joseph Ratzinger znów uczestniczył w konklawe. Tym razem papieżem został Karol Wojtyła. Czy Ratzinger głosował na niego? Nie wiadomo. Wielu komentatorów i watykanistów jest przekonanych, że tak. Wkrótce decyzja konklawe wpłynęła na życie kard. Ratzingera. „Papież powiedział mi kiedyś, że ma zamiar powołać mnie do Rzymu” – opowiadał kard. Ratzinger Peterowi Seewaldowi. „Przedstawiłem mu kontrargumenty, na co odrzekł: Wszystko rozważymy jeszcze raz”.
Najwyraźniej Jan Paweł II kontrargumentów biskupa Monachium i Fryzyngi nie uznał za wystarczające, bo po zamachu na swoje życie, w roku 1981, wrócił do tematu. „Czuję się tak mocno związany z teologią, odrzekłem, że nadal chciałbym mieć prawo do publikacji własnych, prywatnych dzieł, a nie wiem, czy coś takiego byłoby do pogodzenia z tą misją” – relacjonował potem Ratzinger. Okazało się, że to żadna przeszkoda. 25 listopada 1981 roku kard. Joseph Ratzinger otrzymał potrójną nominację: na prefekta Kongregacji Nauki Wiary, przewodniczącego Papieskiej Komisji Biblijnej i Międzynarodowej Komisji Teologicznej. „Stał się de facto drugim najpotężniejszym – po papieżu – człowiekiem w Kościele katolickim” – komentuje to wydarzenie biograf Benedykta XVI Klaus Rüdiger Mai.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Artur Stopka z cyklu Na spotkanie z Benedyktem XVI