Mówią o nich, że gonią za pieniędzmi, lekceważą normy moralne, odchodzą od Kościoła. Ale jednocześnie nazwali ich „Pokoleniem JP II”. Jacy naprawdę są młodzi ludzie? W co wierzą? Czy jest coś, co ich łączy? Coś, co ich odróżnia od poprzednich pokoleń?
Rodzice, wychowawcy, katecheci często mają kłopoty, co odpowiedzieć, gdy ktoś ich zapyta, jaka jest współczesna młodzież. No bo z jednej strony większość młodych chce „dojść do czegoś”, ale z drugiej potępia „wyścig szczurów” – bezwzględną walkę w drodze do kariery. Młodzi szukają okazji, żeby zarobić, ale twierdzą, że nie chcą swego życia budować na pieniądzu. Krytykują starszych, ale autorytetem był dla nich Jan Paweł II, starszy o dwa pokolenia. Na spotkanie z Benedyktem XVI na krakowskich Błoniach każdy młody człowiek ma przynieść… kamień z wypisanym własnym imieniem i nazwiskiem. Ma on oznaczać coś trwałego, najważniejszego, wartość, na której można się oprzeć w swym życiu. Każdy człowiek potrzebuje mieć coś takiego. Gdzie „swojego kamienia” szukają młodzi? Czy tam, gdzie szukali go ich rodzice i dziadkowie? A może zupełnie gdzie indziej?
Nie ma solidarności bez miłości
Młodzież zawsze patrzyła na swych rodziców krytycznie, jej poglądy kształtowały się jednak zawsze w stosunku do nich. System wartości syna czy córki powstawał czasem pod wpływem, a czasem w opozycji do rodziców, nigdy obojętnie. A jak jest teraz? – Byłam kiedyś na spotkaniu z młodzieżą w Urzędzie Miasta. Padło pytanie: kto z was jadł w niedzielę wspólny obiad z rodzicami? Z kilkudziesięciu młodych ludzi nie zgłosił się nikt. Niektórzy powiedzieli, że taki rodzinny obiad jest u nich tylko w Wigilię. Czasem trudno uwierzyć, jak poważny jest w dzisiejszym świecie kryzys rodziny – opowiada Barbara Bożek, która uczy religii w Zespole Szkół Spożywczych w Krakowie. – Dziś życie rodzinne oparte jest przede wszystkim na kasie. Albo brak pieniędzy powoduje konflikty, albo pogoń za nimi sprawia, że członkowie rodziny nie mają czasu na rozmowę – ocenia 19-letni Marek Galas. – Dlatego dziś młodzi ludzie tak chętnie podejmują pracę. Albo czują, że muszą odciążyć rodziców, albo chcą się od nich odizolować, przynajmniej częściowo uniezależnić – dodaje 18-letnia Beata Wypchał.
Nie lękajcie się!
Rodzice przestają więc być autorytetami dla wielu młodych ludzi. Kto ich zastępuje? Na ogół się sądzi, że grupy rówieśników. – To tylko na krótką metę. Większość młodych prędzej czy później dochodzi do wniosku, że „sparzyła” się na fałszywych autorytetach kolegów – twierdzi 18-letni Kamil Mosoń. Socjologowie twierdzą, że wraz z kryzysem rodziny wzrasta znaczenie grup nazywanych „wtórnymi” – większych, formalnych wspólnot, w których człowiek zachowuje anonimowość. 19-letnia Ismena Maślan przez kilka lat nie chodziła do kościoła. Przełomem w jej życiu okazała się Msza dla młodzieży w krakowskim kościele dominikanów. – Patrzyłam na twarze ludzi, którzy mnie otaczali. Widziałam, że oni coś przeżywają, że to, co się dzieje, jest dla nich ważne – opowiada.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina, Leszek Śliwa