- Ogrom tej tragedii widzi się nie wtedy, kiedy myśli się o ponad 60-osobowej grupie tych, którzy zginęli, ale kiedy uświadamiamy sobie, że następstwem tego, co się stało, są pojedyncze dramaty.
Wczoraj przeczytałam wypowiedź mamy chłopca, który tutaj zginął. Tej, która została sama po stracie pięciu osób z rodziny. Powiedziała, że nie mogła przytulić swojego dziecka, które jej pokazali zapakowane do czarnego worka.
Widziała jego goły brzuszek i nie mogła podejść, żeby go przykryć. Mnie, matce, która ma dziecko w tym samym wieku, to zdarzenie uświadomiło, co znaczy taka tragedia dla pojedynczych osób. Dlatego uważam, że trzeba się pochylić nad każdym pojedynczym płomykiem w tych zniczach, a nie nad całą masą. Staram się to wszystko rozebrać i przełożyć na własne życie, pomyśleć, jakim jestem szczęściarzem.
Tego się nie dostrzega na co dzień, kiedy nie dotykają nas takie tragedie jak ta. Jako katoliczka i osoba mocno wierząca myślę sobie, że każda najmniejsza modlitwa ma sens, i dlatego tu jestem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Litorowicz-Siegert, dziennikarka miesięcznika "Twój Styl"