Ależ on jest odważny – szepcą zachwyceni widzowie, gdy ktoś robi coś niebezpiecznego. Taki człowiek uchodzi za mężnego i bywa, że słusznie. Zwłaszcza wtedy, gdy jego odwaga jest komuś do czegoś potrzebna.
Mężnym trudno jednak nazwać kogoś, kto skacze na bungee, zwłaszcza gdy robi to bez bungee. Podobnie do cnoty męstwa daleko jest osobie, która – jak to praktykował w peerelowskich czytankach generał Świerczewski – kulom się nie kłania, gdyż kule nie znają się na honorze.
Słowo „mężny” sugeruje, że ta cnota jest domeną mężczyzn. To zupełnie błędna intuicja, bo gdyby kobiety nie były mężne, to by też nie były zamężne. A takie właśnie rzeczy, jak wybór drogi na całe życie, wymagają męstwa. Nie wiadomo przecież, jak się losy potoczą, gdy małżonkowie ślubują sobie „aż do śmierci”.
Podobnie nie wie, co się zdarzy, składający śluby zakonnik lub ksiądz, gdy przyjmuje święcenia. Bez takiej odwagi z każdego chłopa byłaby baba, a z kobiety babsko. I na świecie zamiast męstwa zapanowałoby żeństwo – a nawet wielożeństwo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak