Małżeńskie szczęście znaleźli za drugim razem. Jest to jednak dla katolików bolesne szczęście. Zawierając nowy związek, sami pozbawili się dostępu do sakramentów.
Ledwo zaczął się Synod Biskupów poświęcony Eucharystii, a już media w tonie sensacji donosiły, że abp Pierre-Antoine Paulo z Haiti stwierdził, że „do Komunii św. powinni móc przystępować także ludzie rozwiedzeni”. Podkreślił, że „trzeba przestać myśleć tylko o udzielaniu im Komunii jako Wiatyku na łożu śmierci. Musimy znaleźć drogę, by także ludzie niebędący w pełnej komunii z Koś-ciołem mogli przyjmować Najświętszy Sakrament”. Abp John Atcherly Dew z Nowej Zelandii, oświadczył, że papież powinien zrewidować stanowisko Kościoła i na nowo określić warunki, pod jakimi rozwodnicy mogliby przystępować do Komunii. „Jako biskupi mamy obowiązek przed Bogiem dyskutować o czymś, co jest brzemieniem tak wielu ludzi” – mówił abp Dew.
Nowozelandzki arcybiskup miał rację, że sytuacja, w jakiej żyją rozwiedzeni, którzy zawarli drugie małżeństwo, jest przez nich niejednokrotnie przeżywana jako wielki ciężar. I że jest ich naprawdę dużo. Według dostępnych w Internecie szacunkowych danych w Polsce związków niesakramentalnych jest około 200 tysięcy. Inne szacunki podają szokującą liczbę 2 milionów. Ile takich związków jest naprawdę – nie wiadomo. Wszystkich małżeństw w Polsce jest niespełna 9 milionów.
Zawiązani
W lutym 1992 roku w „Gościu” ukazał się artykuł poświęcony tym, którzy na karcie w parafialnej kartotece mają wpisane tajemnicze słowo „przeszkoda” i tylko datę ślubu cywilnego. Tekst nosił tytuł „Zawiązani”. Opowiadał historię jednego z takich małżeństw i postulował tworzenie duszpasterstw specjalistycznych, które zajęłyby się takimi ludźmi w sposób szczególny. Propozycja uzasadniona była argumentami pochodzącymi z adhortacji apostolskiej Jana Pawła II „Familiaris consortio”, opublikowanej w roku 1981.
Artykuł spotkał się z mieszanymi reakcjami. Ówczesny redaktor naczelny ks. Stanisław Tkocz opowiadał o telefonach od oburzonych księży, a nawet biskupów, którzy twierdzili, że „Gość” podważa naukę Kościoła o nierozerwalności małżeństwa.
Jak się później okazało, duszpasterstwo, które postulował „Gość”, już się rodziło. Jak relacjonował przed kilku laty ks. Mirosław Paciuszkiewicz SJ, jeden z pionierów duszpasterstwa rozwiedzionych w Polsce, „Praca w grupach w parafii św. Andrzeja Boboli w Warszawie zaczęła się jesienią 1987 roku, od wyjazdu jedenastu par na dzień skupienia”.
Dzisiaj ośrodków zajmujących się duszpasterstwem rozwiedzionych w ponownych związkach jest w całej Polsce kilkanaście.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Artur Stopka