No i na kogo tu głosować? – bezradnie pyta wielu ludzi. Mają dobrą wolę, szczere chęci, ale pogubili się w gąszczu partyjnych programów. Dla mnie sprawa wygląda dość jasno. Przynajmniej w ogólnych założeniach. Gdyby ktoś chciał mojej rady, proszę bardzo.
Na pewno z daleka będę się trzymał od tych partii, które opowiadają się za zabijaniem dzieci nienarodzonych, dopuszczają w przyszłości możliwość uśmiercania osób nieuleczalnie chorych czy starych. Podobnie ma się sprawa ze związkami homoseksualnymi. Jeżeli jakaś partia z sympatią wypowiada się o parach homoseksualnych, mojego głosu nie otrzyma. A jeżeli jeszcze wyraźnie dąży do legalizacji takich związków, dla mnie jest przegrana. Niektóre partie uchylają się od wyraźnej odpowiedzi na powyższe problemy. Taka ucieczka nie budzi zaufania. Przeciwnie, świadczy raczej o chęci przypodobania się wszystkim.
Podsumowując: partia głosząca poglądy moralne sprzeczne z nauką Kościoła niech nie liczy na mój głos.
Większy problem rodzą kwestie gospodarcze czy społeczne. Ale i tu pojawia się pewna sugestia, którą oczywiście można przyjąć lub nie. Moją nieufność budzą partie obiecujące złote góry: bezpłatne studia, bezpłatną służbę zdrowia, bezpłatne przejazdy komunikacją publiczną. Jeszcze krok, a wszystko zapewnią nam bezpłatnie. Mam wtedy ochotę zapytać, czy członkowie tej partii będą za to płacić z własnej kieszeni. Jeżeli tak, proszę bardzo. Jeżeli jednak chcą być dobrzy, sięgając do cudzej kieszeni, niech szukają poparcia u kogoś innego. Mojego głosu nie dostaną.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny