Najtrudniejsze w polityce jest zmaganie się z ludzką obojętnością.
W sondzie przeprowadzonej przez jeden z polskich serwisów internetowych pod hasłem „Który zawód cieszy się Twoim największym zaufaniem?”, polityk znalazł się na przedostatnim miejscu. Na pierwszym miejscu znalazł się strażak. Zaraz potem informatyk i duchowny.
Polacy nie ufają politykom, rzadko odnajdują wśród nich autorytety i przede wszystkim są przekonani o tym, że polska klasa polityczna dba głównie o swoje interesy – twierdzi Instytut Badania Opinii RMF FM.
„Jestem zbyt porządnym człowiekiem, żeby się zajmować polityką” – powiedział kilka lat temu zachęcany do kandydowania w wyborach samorządowych bardzo aktywny członek pewnej rady parafialnej z południowej Polski. „Mam swoje zasady i nie zamierzam wchodzić w żadne kompromisy. A bez tego nie da się uprawiać polityki. Niech inni brudzą sobie ręce i sumienia”.
„Najbardziej niebezpieczne jest to, że obywateli przekonano, iż polityka jest brudna i nie należy się do niej mieszać” – uważa senator Zbigniew Romaszewski. „Jeśli nie przekonamy ludzi, żeby aktywnie włączyli się do polityki, kontrolowali swych reprezentantów, świadomie prezentowali swoje żądania, korzystali z demokracji, to rządy nieuchronnie przejmie oligarchia, a ludność będzie mogła oglądać swoje ulubione seriale – dopóki będzie ją stać na opłacenie prądu”.
Kompromis nie jest zły
Zdaniem byłego premiera Tadeusza Mazowieckiego, kompromis nie jest niczym złym. „Polityka składa się ze sprzeczności” – wyjaśnia. „Ich rozwiązywanie w drodze kompromisu nie jest niczym złym. Kompromis nie ma znaczenia negatywnego. Nie należy go przeciwstawiać prawdzie. Kompromis jest wyjściem naprzeciw sobie”.
Marek Jurek, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, twierdzi, że w polityce są dwa rodzaje kompromisów: niedopuszczalne – dotyczące zasad, i potrzebne – dotyczące drugorzędnych kwestii. Hanna Gronkiewicz-Waltz z Platformy Obywatelskiej porównuje kompromisy zawierane przez polityków do decyzji podejmowanych przez lekarzy. Nie mogą oni odejść od podstawowej zasady „przede wszystkim nie szkodzić”, natomiast kwestia wyboru metody leczenia wymaga często kompromisu.
Historia pod wpływem dobra
Politycy pytani przez „Gościa” dlaczego i po co zajmują się polityką, odwołują się do czasów sprzed roku 1989. Mówią o potrzebie wolności, dążeniu do niepodległości, marzeniach o upadku komunizmu, pragnieniu demokracji. Dziś są politykami, ponieważ, jak mówi H. Gronkiewicz-Waltz, transformacja ustrojowa i budowa demokracji nie jest prosta. Uważa więc za swój obowiązek udział w organizowaniu życia społecznego. T. Mazowiecki twierdzi, że zajmuje się polityką po to, aby życie publiczne było zdrowsze, aby o jego kształcie decydowało dobro, a nie tylko agresja i złość. Jego zdaniem, to, co zdarzyło się w roku 1980, i to, co działo się po śmierci Jana Pawła II pokazuje, że „historia może być przekształcana przez wpływ dobra”. M. Jurek jest politykiem, aby wzmacniać niepodległość, bronić rodziny, solidarności narodowej.
„Wzniosłość misji ludzi kierujących polityką polega na tym, że mają oni działać w taki sposób, aby zawsze była szanowana godność każdej ludzkiej istoty; uznawać i wprowadzać w życie najwyższe wartości humanistyczne i duchowe; dawać wyraz swoim przekonaniom religijnym i ukazywać ich wartość innym” – przypominał politykom Jan Paweł II w Gnieźnie podczas obchodów tysiąclecia męczeństwa św. Wojciecha.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Artur Stopka