Przypadek Pawła Zyzaka dowodzi, że w III RP możliwe jest wykluczenie za prowadzenie badań naukowych na zakazany temat.
W Święto Niepodległości Paweł Zyzak, młody historyk z Bielska-Białej, przyjął prestiżową nagrodę literacką im. Józefa Mackiewicza za książkę „Lech Wałęsa – idea i historia. Biografia polityczna legendarnego przywódcy Solidarności do 1988 roku”. Wcześniej jednak książka sprowadziła na autora masę kłopotów. Została mu przyklejona łatka: „omijać z daleka”. Pod presją władz oświatowych szkoła nie chciała przyjąć go do pracy jako nauczyciela. Przez pięć miesięcy zarabiał na życie jako magazynier w „Tesco”.
Pierwsza burza
Książka powstała na kanwie pracy magisterskiej, obronionej w czerwcu 2008 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim, na seminarium prof. Andrzeja Nowaka, wybitnego znawcy dziejów Rosji. Jej zaletą jest to, że stawia pytania o prawdziwą drogę życiową przywódcy „Solidarności”. Obszerna, licząca kilkaset stron publikacja, z której media na okrągło cytowały na ogół 3 bądź 4 zdania, powstała w wyniku wnikliwej kwerendy archiwalnej oraz wywiadów z 53 osobami, z których 13 nie zgodziło się na upublicznienie personaliów. Autor przed publikacją książki starał się także o rozmowę z bohaterem swej pracy, aby zweryfikować zebrany materiał. Wałęsa na rozmowę się nie zgodził, natomiast Zyzak od jego współpracowników otrzymał propozycję udziału w przygotowywanej przez Instytut Lecha Wałęsy autobiografii pierwszego przywódcy „Solidarności”.
Na to historyk nie chciał się zgodzić, uważając, że ograniczy to jego wolność badań i sądów. Książce można postawić pewne zarzuty. Jak choćby nieskrywaną niechęć autora do opisywanego bohatera czy też zbyt częste poleganie wyłącznie na informacjach otrzymanych od rozmówców. W ważnej i drażliwej kwestii rzekomego nieślubnego dziecka Wałęsy powinien nie tylko przytaczać relacje świadków, ale także spróbować dotrzeć do dokumentu chrztu bądź metryki urodzenia, a tego nie zrobił. Z pewnością jednak koronny zarzut, jaki mu stawiano, że opierał się głównie na anonimowych informatorach, nie jest prawdziwy. Nawet krytyczni recenzenci, a wywodzili się oni nie tylko z kręgu „Gazety Wyborczej”, podkreślali, że praca magisterska Zyzaka jest ewenementem pod względem nakładu pracy, ilości zgromadzonego materiału, wreszcie skali poczynionych ustaleń. Poziomem bije na głowę setki magisterek pisanych co roku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski