Lewicowo-liberalna część polskiej sceny politycznej medialnym zgiełkiem zareagowała na dokonaną przez przedstawicieli Kościoła moralną ocenę metody in vitro.
Z przykrością trzeba odnotować, że niektórzy politycy SLD i PO używali słów, jakie wobec Kościoła nie padły od czasów Gomułki. Zbrodnia w lokalu PiS w Łodzi odwróciła uwagę mediów oraz opinii publicznej od tej sprawy, ale nie na długo. Wkrótce bowiem parlament zacznie dyskusję na temat ustawy o in vitro. Ta gwałtowna reakcja pokazuje zarazem zjawisko narastającej niechęci i uprzedzenia wobec Kościoła, a także dążenie do wypchnięcia katolików poza nawias debaty publicznej. Politycy bowiem jasno oświadczyli biskupom: wam głosu w debacie publicznej zabierać nie wolno.
Jedno, krótkie zdanie
Pretekstem do fali agresywnych komentarzy była wypowiedź abp. Henryka Hosera, metropolity warszawsko-praskiego, lekarza z wykształcenia, a zarazem przewodniczącego Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych. Arcybiskup został zapytany przez dziennikarzy Polskiej Agencji Prasowej, czy posłowie publicznie deklarujący się jako katolicy, którzy opowiedzą się w głosowaniu za dopuszczalnością metody in vitro, mrożenia i selekcji zarodków, muszą liczyć się z ekskomuniką. Odpowiedział jednym krótkim zdaniem. „Jeżeli są świadomi tego, co robią i chcą, by taka sytuacja zaistniała, jeżeli nie działają w kierunku ograniczenia szkodliwości takiej ustawy, to moim zdaniem automatycznie są poza wspólnotą Kościoła”. Arcybiskup nikomu nie groził ekskomuniką, nikogo nie wykluczał z Kościoła. Przypomniał tylko rzeczy oczywiste, że w pewnych sytuacjach postępowanie człowieka powoduje automatyczne wykluczenie go ze wspólnoty Kościoła. Arcybiskup nie opatrzył tego żadnym własnym komentarzem, co więcej, wskazał na dwie ważne okoliczności usprawiedliwiające tych polityków – mówiąc, że aby wykluczenie nastąpiło, muszą mieć pełną świadomość wszystkich konsekwencji swoich decyzji, oraz dopuścił udział polityków w tworzeniu ustawy moralnie nadal dwuznacznej, ale ograniczającej negatywne skutki prawa obowiązującego poprzednio.
W sprawie regulacji prawnych procedur in vitro głos zabrali także polscy biskupi. W liście skierowanym do: prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu, premiera oraz przewodniczących klubów parlamentarnych i sejmowych komisji proszą polityków, aby, stanowiąc prawo, wzięli także pod uwagę racje moralne oraz uszanowali stanowisko ludzi uznających prawo do obrony życia każdego człowieka za normę nadrzędną. List biskupów (w całości publikowaliśmy go przed tygodniem) kończy się zachętą do obiektywizmu tych, „których Naród obdarzył szacunkiem i zaufaniem na aktualnym etapie polskiej historii”. Trudno o bardziej wyważony i odpowiedzialny głos przedstawicieli Kościoła w sprawie o tak fundamentalnym znaczeniu. Takie wystąpienie trudno ocenić w innych kategoriach niż tylko przejaw republikańskiej troski o dobro wspólne. Reakcja sporej części klasy politycznej była porażająca. Właściwie nikt nie podjął ze stanowiskiem biskupów merytorycznej dyskusji. Zamiast argumentów posypały się epitety.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski