Z koordynatorem Systemu Osłony Przeciwosuwiskowej (SOPO) w Państwowym Instytucie Geologicznym dr. Dariuszem Grabowskim rozmawia Jarosław Dudała.
Jarosław Dudała: Wiadomo, że dziecko + zapałki = pożar. A jak wygląda recepta na osuwisko?
Dr Dariusz Grabowski: – Prostej recepty nie ma. Ale można powiedzieć, co sprzyja osuwiskom. Po pierwsze, budowa geologiczna. Jeśli nad skałami słabo przepuszczającymi wodę (łupkowymi) znajdują się skały łatwo przepuszczające (piaskowce), to na ich granicy woda tworzy powierzchnię poślizgu. Taki przekładaniec jest charakterystyczny dla Karpat i nazywa się fliszem. Czynników sprzyjających osuwiskom jest o wiele więcej. To m.in. opady atmosferyczne, tektonika (spękania skał), a nawet działalność rolnicza.
Ludzie w Milówce mówią, że osuwiska to sprawka tych, co wycinają lasy na górach.
– Nierozsądna wycinka może mieć wpływ na powstanie osuwiska, ale nie jest to czynnik jedyny ani nawet najważniejszy. Dużo większy wpływ ma budowa geologiczna, opady i nierozsądne budowanie domów czy dróg w miejscach, w których wiadomo, że jest zagrożenie osuwiskowe.
To znaczy, że na osuwiskach nie wolno budować, ale mimo to się buduje?
– Najlepszą receptą byłoby w ogóle nie budować na osuwiskach. Ale często jest to niemożliwe, bo trzeba np. wybudować drogę. Dlatego można na nich budować, ale trzeba wiedzieć jak. Należy przede wszystkim dokonać pełnego rozpoznania geologicznego – zarówno zasięgu przestrzennego, jak i głębokości powierzchni poślizgu. Na pewno nie powinno się budować w strefach aktywnych, ulegających największym przesunięciom (np. w bezpośrednim sąsiedztwie skarp osuwiskowych i jęzora osuwiskowego) – tam zagrożenie jest największe. Jeśli jest podejrzenie, że teren może być osuwiskowy, to przed zbudowaniem czegokolwiek trzeba przeprowadzić badania i ewentualnie zastosować wzmocnienia, palowanie, odwodnienie.
Czy Polska jest dobrze przygotowana do walki z osuwiskami?
– Trudno powiedzieć, ale po wypadkach 2010 roku wygląda, że nie najlepiej.
Pytam, bo główny geolog kraju Henryk Jacek Jezierski mówił niedawno, że czas skończyć z osuwiskową amnezją. Jeśli dobrze rozumiem, to często jest tak, że osuwisko zejdzie, a potem wszyscy o nim zapominają i budują tam – jak gdyby nigdy nic.
– Tak. Śmiem twierdzić, że ludzie się budują, choć niektórzy z nich wiedzą, że teren jest osuwiskowy. Ale działka jest ładna i tania, więc budują i liczą, że nic się nie wydarzy. Zwłaszcza w latach 50. i 60. ubiegłego wieku świadomość była bardzo niska. W ostatnim trzydziestoleciu XX wieku świadomość i wiedza o osuwiskach były już większe, ale do ich zdecydowanego podwyższenia przyczyniły się wielkie powodzie ostatnich lat i towarzyszące im uaktywnienie osuwisk. Ale potem ludzie znów o tym „zapomnieli”. Przypomnieli sobie dopiero w tym roku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozmowa z Dariuszem Grabowskim