Choć Jerzy Miller nie jest członkiem Platformy Obywatelskiej, a w rządzie zasiada zaledwie od 10 miesięcy, premier powierzył mu najtrudniejsze zadania.
Obecnie to z pewnością jeden z najbardziej zapracowanych członków rządu. Funkcję ministra spraw wewnętrznych i administracji objął w październiku ubiegłego roku, zastępując Grzegorza Schetynę, który odszedł z Rady Ministrów po ujawnieniu afery hazardowej. Miller nie zdążył jeszcze na dobre wdrożyć się do nowego zajęcia, a już spadły na niego kolejne obowiązki. Po katastrofie pod Smoleńskiem Donald Tusk powierzył mu kierowanie Komisją Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, która ma wyjaśnić przyczyny tragicznego wypadku. To właśnie do niego należy niełatwe zadanie bezpośrednich kontaktów ze stroną rosyjską. Po kilku tygodniach Polskę dotknęła powódź i właśnie na Millera, jako szefa MSWiA, spadł główny ciężar walki z żywiołem. Stąd od kilku miesięcy często widzimy go w mediach i stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych członków rządu. Choć od 20 lat pełni wysokie funkcje publiczne, nie jest osobą z pierwszych stron gazet. Jednak jest to postać, na którą warto zwrócić uwagę, bowiem do polskiej polityki wnosi zupełnie inną jakość.
Państwowiec
Państwowiec, bezstronny urzędnik, świetny menedżer, człowiek do wykonywania trudnych zadań – tak o Millerze mówią osoby znające go od lat. – To człowiek służby, etosu, odpowiedzialności za sprawy publiczne – mówi nam Waldemar Rataj, prezes Fundacji Pro Publico Bono, który zna Millera z lat 90., gdy był on wicewojewodą krakowskim. – To osoba niezwykle kompetentna, nie szuka siebie, lecz służy, bardzo pomógł nam w końcowym etapie budowy sanktuarium – wspomina ks. Marian Rapacz, prezes Fundacji Budowy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie. Miller był członkiem rady tej fundacji, a potem wiceprezesem zarządu. Ks. Rapacz nie ukrywa, że to m.in. dzięki jego zaangażowaniu udało się zdążyć z budową sanktuarium na przyjazd Jana Pawła II w 2002 r.
Jest związany z Krakowem, gdzie się urodził i skończył studia w Akademii Górniczo-Hutniczej. Potem pracował w Instytucie Obróbki Skrawaniem. W latach 80. zaangażował się w tworzenie „Solidarności”, a po uzyskaniu wolności był aktywnym działaczem Komitetów Obywatelskich „Solidarności”, których przedstawiciele zwyciężyli w pierwszych, częściowo wolnych wyborach w 1989 r. Miller nie poszedł jednak w politykę, lecz rozpoczął pracę w administracji publicznej, był m.in. dyrektorem Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie, a od 1993 do 1998 r. wicewojewodą krakowskim. Choć był zaangażowany w tworzenie krakowskich struktur Platformy Obywatelskiej, nie zdecydował się jednak na wstąpienie do tej partii. Publicznie nie ujawnia swoich poglądów politycznych, ale blisko jest związany z Janem Rokitą czy Jarosławem Gowinem i zapewne konserwatywny liberalizm jest mu najbliższy. Dlaczego wybrał karierę urzędniczą, a nie czysto polityczną? – Jerzy Miller w gruncie rzeczy nisko ceni polityków i ma bardzo duży dystans do obecnego sposobu jej uprawiania, on skupia się na realnych sprawach, na rozwiązywaniu problemów – mówi nam o. Krzysztof Mądel, jezuita, który zna ministra od połowy lat 90., gdy spotykali się w Centrum im. Mirosława Dzielskiego w Krakowie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogumił Łoziński