Któż mógł przypuszczać, że nazwa getto (z włoskiego "gettare" - wytapiać, ale też wyrzucać), służąca do określenia miejsca, gdzie z weneckich hut szkła wyrzucano żużel, stanie się słowem, które będzie oznaczać tragiczny los Żydów.
Zatłoczony plac św. Marka w Wenecji wręcz zmusza, by szukać odrobiny wytchnienia. Oto z jednej strony wielojęzyczny tłum porywa w stronę bazyliki dedykowanej patronowi miasta, z drugiej kolejka na dzwonnicę zaprasza, by się do niej przyłączyć i obejrzeć z góry miasto na wodzie. To ważne miejsca, ale co potem? Jest w Wenecji miejsce wyjątkowe. By tam pójść, trzeba wybrać szlak prowadzący z placu św. Marka w stronę dworca kolejowego. W jego pobliżu włoskie i hebrajskie tabliczki precyzyjnie wskażą drogę.
Zdumienie
Wenecja, podobnie jak setki i tysiące miast Europy, była miejscem, gdzie przez całe stulecia mieszkali i kultywowali swą kulturę oraz religijne tradycje Żydzi. Tutaj, w Wenecji, jako pierwszym wśród miast Italii, zmuszono ich, by zamieszkali w wydzielonym sektorze. To nie była pierwsza segregacja Żydów. Już w III i II w. przed Chr. w egipskiej Aleksandrii Żydzi mieszkali we własnych dzielnicach. Na wyspie Elefantyna na Nilu mieli nawet swoją świątynię. Także i w cesarskim Rzymie, w czasie gdy swe pierwsze kroki stawiał Kościół Chrystusa, Żydzi mieszkali osobno na Zatybrzu. Archeolodzy znaleźli tam ślady niemal dwudziestu żydowskich synagog. Gdy zostali przepędzeni z Palestyny, wciąż szukali swego miejsca na ziemi, tęskniąc za powrotem do Jerozolimy. Chciani i niechciani, znienawidzeni z powodu odrębności wyznania i oskarżani o ukrzyżowanie Boga, byli oczekiwani z powodu swych majątków. Żydzi wędrowali przez Europę, wciąż wypędzani i pokątnie przygarniani. Ich obecność w Wenecji była w dużej mierze skutkiem wypędzeń z Hiszpanii, Portugalii i terenu obecnych Niemiec. A weneckie getto? To pierwsze miejsce na świecie, gdzie obecność i wyizolowanie Żydów zostało związane z tą nazwą. Idea getta z jednej strony realizowała postanowienia Soboru Laterańskiego IV, a z drugiej stała się miejscem chroniącym Żydów przed wrogością otoczenia. 29 marca 1516 r. Senat Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Weneckiej ogłosił dekret, na mocy którego weneccy Żydzi „powinni wszyscy razem mieszkać w kwartale domów, jaki jest w Getcie w pobliżu San Gerolamo; i żeby w nocy nie chodzili dookoła, od strony Starego Getta, gdzie jest mały mosteczek, oraz z przeciwległej strony zbudowane będą dwie bramy”. Bram pilnowano i zamykano je na noc, a kanały otaczające dzielnicę patrolowały dwie łodzie.
Wchodzę na ten mostek, świadom minionego czasu i spraw, które działy się tu dawno temu. Oglądam kamienice. Są wyższe niż w innych dzielnicach Wenecji. Żydzi, zmuszeni do mieszkania w wydzielonej niewielkiej przestrzeni, dobudowywali kolejne piętra, by znajdować miejsce dla swych rodzin. Przede mną idzie młody chłopak. Niesie kilka butelek wody mineralnej. Niby nic szczególnego, ale na głowie ma jarmułkę. Za chwilę staję na placu getta. Tu moje zdumienie niepomiernie rośnie. Z lewej strony od wejścia znajduje się internetowa kafejka. W niej młodzieńcy w tradycyjnych żydowskich ubiorach serfują po stronach światowych witryn. Ich stroje i płaskie monitory komputerów tworzą przedziwną kompozycję. Ściany placu i przyległych uliczek są oblepione plakatami zapraszającymi na imprezy kulturalne i koncerty. Włoskie teksty na nich to tylko mała czcionka, te wielkie napisy wydrukowano po hebrajsku. Weneckie getto żyje, wręcz tętni żydowską kulturą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Zbigniew Niemirski