Politycy ugięli się przed protestami rodziców. Skrajnie lewicowy i szkodzący rodzinie rządowy projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, zamiast pójść pod głosowanie Sejmu, wrócił do komisji.
Sejmowa podkomisja ma wprowadzić w projekcie poprawki. Posłanki PO i SLD, które są odpowiedzialne za tę ideologiczną ustawę, zapowiadają, że nie zmienią żadnych zapisów merytorycznie, a tylko inaczej je sformułują. Jednak zwykli Polacy, którzy w ostatnich dwóch tygodniach zaprotestowali przeciw antyrodzinnym przepisom, i tak osiągnęli sukces: przyczynili się co najmniej do odłożenia sprawy na później. Politycy być może nie odważą się zadzierać ze zwykłymi rodzicami tylko dlatego, żeby przypodobać się feministkom i innym sympatykom lewicowych ideologii. To zależy od stanowczości samych rodziców.
Rodzice się budzą
Protest przeciw antyrodzinnemu prawu obudził w Polsce społeczeństwo obywatelskie. Ludzie skrzyknęli się przez internet. Najpierw podpisywali się pod protestami, m.in. na stronie www.rzecznikrodzicow.pl. W poniedziałek 8 marca było tam już 29 tys. podpisów. Duże wrażenie w całej Polsce zrobiła też pikieta pod Sejmem.
Ku rozczarowaniu twórców antyrodzinnej ustawy, pikietujący wypadli w obiektywach telewizyjnych kamer niezwykle sympatycznie. Wielu przyszło z dziećmi, które powiewały chorągiewkami albo trzy-mały plansze: „Potrzebuję mamy i taty, którzy stawiają mi granice”. – Ręce precz od naszych rodzin! – skandowali młodzi i w średnim wieku ludzie. Było ich około stu.
Na pytania dziennikarzy odpowiadali spokojnie i uprzejmie, bez wygrażania pięściami, a jednocześnie z wyjątkową stanowczością. Mówili, że rządowa ustawa pozwoli urzędnikom wchodzić w życie normalnych rodzin, będzie podważać zaufanie dzieci do rodziców i rozrywać rodzinne więzy. – Jestem odpowiedzialnym człowiekiem. Razem z żoną wiemy, jak mamy wychować nasze dzieci, i tutaj żadnej porady państwa nie potrzebujemy. Potrzebujemy tylko spokoju i niewtrącania się w to – mówił w Wiadomościach TVP1 jeden z ojców.
Posłanki PO i SLD broniły nowelizacji, tłumacząc, że uderzy ona tylko w rodziny patologiczne. Nie dodały jednak, że patologię rząd widzi u połowy polskich rodzin. W uzasadnieniu do projektu nowelizacji dosłow-nie zapisano: „problem przemocy (...) dotyczy średnio około połowy rodzin”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak