Skrajnie lewicowe pomysły na kontrolę wychowania dzieci w rodzinach może w najbliższych dniach przy-jąć Sejm. Przepisy „o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie”, które wbrew nazwie w rodzinę uderzają, forsują wspólnie posłowie PO i SLD.
Zapisów sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem jest w projekcie kilka. Na przykład: „Osobom wykonującym władzę rodzicielską (...) zakazuje się stosowania kar cielesnych, zadawania cierpień psychicznych i innych form poniżania dziecka”. Tylko z pozoru ten zapis wygląda szlachetnie. W praktyce oznacza, że rodzic, który da dziecku delikatnego klapsa w pupę, złamie prawo. A to dopiero początek listy pomysłów socjalistycznych inżynierów społecznych z PO i SLD. Pod zakaz zadawania „cierpień psychicznych” i „poniżania” można bowiem podciągnąć wszystko.
Zawstydzenie to przemoc
Precyzuje to już broszura „Poradnik pracownika socjalnego”, którą na swojej stronie internetowej zamieściło Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Do przemocy psychicznej zalicza „zawstydzenie, narzucanie własnych poglądów, ciągłe krytykowanie, kontrolowanie, ograniczanie kontaktów”. Według ministerstwa, formą przemocy jest nawet „krytykowanie zachowań seksualnych”. Powyższe zdania oznaczają, że absurd politycznej poprawności zaczął realnie zagrażać naszemu życiu. – Czasami żona mnie krytykuje, czasem ja podejmuję dyskusję z jakąś jej decyzją. Czy stosujemy wobec siebie przemoc? Takie absurdalne wydawałoby się pytania pojawiają się w kontekście Niebieskiej Karty dołączonej do projektu ustawy, która uznaje to za przemoc – mówi Antoni Szymański, były poseł i senator. – Albo sprawa poniżania. Jeżeli rodzic zabrania 13-letniej córce, w obecności jej kolegów, wyjścia na nocną dyskotekę, to czy ją poniża? A jeśli ogranicza jej negatywne kontakty, to czy stosuje wobec niej przemoc? Jeśli ustawa w niezmienionym kształcie wejdzie w życie, utrudni rodzicom wychowywanie dzieci. Trudniej będzie wyrażać oczekiwania określonego zachowania od dziecka. A przecież rodzic powinien spokojnie realizować swoją rolę i nie bać się zakazania np. wyjścia na nocną dyskotekę nastoletniej córce, czy skrytykowania nieodpowiedniego zachowania syna. Dzisiaj powinniśmy pielęgnować i wzmacniać władzę rodzicielską, tymczasem ta ustawa ją osłabia i stawia w podejrzanym świetle – ocenia.
Donos sąsiada
Projekt pozwala też odebrać dziecko rodzicom na podstawie jednoosobowej decyzji pracownika socjalnego. Dopiero później jego decyzję podtrzyma albo uchyli sąd. Do tego czasu twoje dziecko będzie czekać w ośrodku interwencyjnym, otoczone dziećmi z naprawdę trudnych środowisk. – Pracownicy socjalni w Polsce nie są przygotowani do podejmowania takich decyzji – ostrzega w rozmowie z „Gościem” poseł Adam Śnieżek z PiS, członek sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, który z zawodu też jest specjalistą spraw socjalnych. – Zachodzi niebezpieczeństwo, że dzieci będą zabierane rodzicom na podstawie sygnałów zupełnie nieuprawnionych. Na przykład po doniesieniach, które są wynikiem zwykłego konfliktu z sąsiadami, dzieci mogą być odbierane z wielką dla nich krzywdą – ocenia. Posłowie PO i SLD zlekceważyli krytykę organizacji katolickich i rodzin wielodzietnych. – W Polsce już dziś nadużywa się odbierania dzieci rodzicom. Przykładem jest sprawa małej Róży z Błot Wielkich, ale podobnych przykładów jest znacznie więcej. Dotyczą rodzin ubogich, które nie potrafią same się obronić – mówi Joanna Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin 3+, z zawodu psycholog. – Rozszerzenie prawa odbierania dzieci na urzędników jeszcze pogorszy sytuację – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak