Po latach przepychanek traktat lizboński staje się obowiązującym prawem w całej Unii Europejskiej.
Traktat z Lizbony zmieniający Traktat o Unii Europejskiej i Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską. Tak brzmi oficjalna nazwa dokumentu, który ma zreformować rozszerzoną Unię. Właściwie trudno określić faktyczną liczbę stron traktatu. Publikowana wersja oficjalna jest zbiorem zapisów zastępujących lub uzupełniających artykuły wcześniejszych traktatów. Liczy ona 270 stron, w tym preambułę, 7 artykułów, 13 protokołów oraz 65 deklaracji. Wersja ujednolicona (obejmująca treść obu traktatów po zmianach) liczy blisko 400 stron. Nie jest to zatem praktyczny podręcznik dla unijnego obywatela, lecz zbiór przepisów dla europejskiej biurokracji i elit politycznych. Spróbujmy jednak wydobyć z niego najważniejsze postanowienia, które w przyszłości będą też miały wpływ na życie codzienne mieszkańców Unii.
Prezydent Europy?
Po pierwsze Unia Europejska zyskuje osobowość prawną. Na arenie międzynarodowej może występować jako jeden organizm. Jeden głos Unii ma zapewnić funkcja przewodniczącego Rady Europejskiej (nie mylić z Radą Europy i Radą UE), wybieranego przez przywódców unijnych na 2,5-letnią kadencję, z możliwością jednokrotnego ponownego wyboru. Jest nazywany potocznie „prezydentem” Unii, jednak to określenie przecenia jego rzeczywiste kompetencje przyznane przez traktat. Przewodniczący Rady Europejskiej ma kierować jej pracami oraz doprowadzać, w miarę możliwości, do porozumienia w podejmowaniu decyzji przez przywódców państw członkowskich. „Prezydent” musi również przedstawiać Parlamentowi Europejskiemu sprawozdanie z każdego posiedzenia Rady Europejskiej. Traktat ustanawia też stanowisko Wysokiego Przedstawiciela Unii do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa, nazywanego potocznie ministrem spraw zagranicznych. Jest on jednocześnie jednym z wiceprzewodniczących Komisji Europejskiej. Wybiera go także Rada Europejska (czyli przywódcy państw członkowskich), za zgodą szefa Komisji. „Minister” ma, według traktatu, prowadzić w imieniu Unii wspólną politykę zagraniczną. Jednak zawsze musi działać z upoważnienia Rady Europejskiej i realizować decyzje jej oraz Rady UE (złożonej z ministrów krajów unijnych). Zatem tak naprawdę, zarówno „prezydent”, jak i „minister” nie zastępują woli przywódców państw członkowskich, nie realizują własnej polityki wbrew woli większości.
Silni i silniejsi
Sprawa większości decydującej to w traktacie osobny rozdział. Zmniejsza się liczba decyzji (o 40, dotyczących głównie procedur), których podjęcie przez Radę UE (ministrów) wymaga jednomyślności wszystkich państw. Krótko mówiąc, w większości spraw będzie działać tzw. podwójna większość kwalifikowana: wystarczy, by dany projekt poparło przynajmniej 55 proc. państw reprezentujących co najmniej 65 proc. ludności Unii. Możliwość zawetowania decyzji przez przynajmniej jedno państwo (czyli zasada jednomyślności) pozostanie w takich sprawach jak rozszerzenie Unii, zmiany w traktatach, polityka zagraniczna i obronna, podatki, kultura czy zabezpieczenia socjalne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina