Kto obalił komunizm: lud pragnący wolności i demokracji czy partyjna nomenklatura oraz podległe jej tajne policje, które uznały, że przyszedł czas na wielką transformację ustrojową?
Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, gdyż rozkład sowieckiego imperium i kres porządku jałtańskiego w Europie Wschodniej był rezultatem wielu procesów. Jedno jest pewne: tłum manifestantów wypełniający jesienią 1989 r. place Berlina Wschodniego, Pragi, Budapesztu czy Bukaresztu nie był najważniejszą przyczyną zmian, które czasem górnolotnie nazywamy jesienią narodów.
Zaczęło się w Gdańsku
W trakcie niedawnych obchodów upadku berlińskiego muru Lech Wałęsa słusznie przypomniał, że wszystko zaczęło się w sierpniu 1980 r., kiedy w Gdańsku podpisane zostały porozumienia umożliwiające powstanie niezależnych związków zawodowych. Niewątpliwie „Solidarność” była pierwszą i podstawową siłą, bez której bezkrwawy rozpad imperium nie byłby możliwy. W tym kontekście należy także widzieć rolę Jana Pawła II, którego pontyfikat miał ogromne znaczenie dla wydarzeń w Polsce, wzmacniał także wszystkie środowiska w Europie Wschodniej domagające się wolności i poszanowania praw człowieka. Ale „Solidarność”, która wiosną 1989 r. siadała do Okrągłego Stołu, aby zawrzeć kompromis z komunistami, nie liczyła już 10 mln członków.
Niewątpliwie jednak była ruchem autentycznym, rzeczywistą alternatywą dla władzy komunistów. To jednak nie jej siła, lecz kryzys gospodarczy i polityczny oraz zachęta z Moskwy skłoniły gen. Jaruzelskiego do rozmów i pewnych ustępstw. Takiej alternatywy w innych krajach Europy Wschodniej nie było. Środowiska dysydentów, jak Karta 77 w Czechosłowacji czy ruchy pacyfistyczne w NRD bądź ekolodzy na Węgrzech, były nieliczne i miały minimalny wpływ na społeczeństwo. Znajdowały się także pod kontrolą tajnych policji. To, że w pewnym momencie opozycja stała się partnerem dla władzy, nie wynikało z jej siły, lecz sztucznej kreacji. Komuniści, aby transformacja się udała, musieli mieć partnera. Tam, gdzie opozycji w ogóle nie było, jak w Bułgarii czy Rumunii, jesienią 1989 r. stworzono ją szybko z przypadkowych osób bądź z komunistów z drugiego szeregu.
Moskwa ma kłopoty
Jednym z ważniejszych czynników przemian były działania sekretarza generalnego KC KPZR Michaiła Gorbaczowa, który od 1985 r. nieudolnie próbował reformować sowieckie imperium. Jego pech polegał m.in. na tym, że w amerykańskim prezydencie Ronaldzie Reaganie trafił na męża stanu, prawdziwego przywódcę wolnego świata, który nie chciał dalej pertraktować z „imperium zła”. Zaopatrywani przez CIA w broń afgańscy mudżahedini zadawali coraz większe straty sowieckiej armii, zmuszając ją w lutym 1988 r. do spektakularnego odwrotu. Reagan świadomie nakręcał wyścig zbrojeń, m.in. rozbudowując Inicjatywę Obrony Strategicznej (program gwiezdnych wojen), wiedząc, że rozklekotana gospodarka sowiecka tej rywalizacji nie przetrzyma.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski