Urodzili się już w wolnej Polsce. Wojnę znają z podręczników. Na pamięć znają daty i nazwiska bohaterów. Nie wszystkim nastolatkom ta wiedza wystarcza.
Małgosia Jaros, gimnazjalistka z Łukowa, znała słynną w rodzinie opowieść o ucieczce pradziadka z niemieckiego obozu. Poza tym jednym faktem nic nie wiedziała o wojennych losach swoich przodków. Zaczęła więc pytać babcię Barbarę, przeglądać pożółkłe dokumenty. Od babci dostała też paczuszkę listów, pisanych przez pradziadka z niemieckich obozów. Przeczytała je jednym tchem i postanowiła spisać historię Józefa Dybciaka – przedwojennego dyrektora szkoły powszechnej w Jagodnem.
– Z moim pradziadkiem nie było mi dane spotkać się osobiście – mówi Małgosia. – W 1939 r. stanął do walki w obronie kraju i trafił do niemieckiej niewoli.
Próbowała zrozumieć, dlaczego listy pradziadka z obozów, w których z nadzieją i optymizmem pisał o przyszłości, o tym, że nawet w tych warunkach dokształca się i kończy kursy nauczycielskie, nagle zmieniły swój ton. Z czwartego z kolei niemieckiego obozu, w Doessel, Józef Dybciak pisał: „Licho wie, co może być ze mną”. W ostatniej kartce do rodziny, pisanej na imieniny córeczki, życzył jej tylko: „szczęśliwego przetrwania wojny”. Dwa dni po wysłaniu tej kartki, 45-metrowym podkopem z obozu uciekło 47 polskich jeńców, wśród nich Józef Dybciak. O tej spektakularnej ucieczce, zakończonej, niestety, schwytaniem i rozstrzelaniem uciekinierów, powstało po wojnie kilka książek. Schwytany Dybciak został wydany gestapo i rozstrzelany w nieustalonym czasie i miejscu, chociaż oficjalna wersja mówi o „zastrzeleniu w trakcie ucieczki”. Na cmentarzu w Łukowie stoi jego symboliczny grób. Opowieść Małgosi Jaros zdobyła wyróżnienie w III edycji Ogólnopolskiego Konkursu „Odważmy się być wolnymi”, organizowanego przez Muzeum Historii Polski. Jej praca była jedną z 17 wyróżnionych i nagrodzonych, spośród 540 nadesłanych na konkurs o lokalnych bohaterach II wojny światowej. 16 czerwca w Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie Tomasz Merta, wiceminister kultury, wręczył nastolatkom nagrody i wyróżnienia.
Do rodzinnej historii sięgnął też inny wyróżniony uczestnik konkursu, 15-letni Wojtek Kozak z Wartkowic. Zbierając informacje o swojej prababci Mariannie Mrozik, aresztowanej przez gestapo i osadzonej we lwowskim więzieniu, a następnie wywiezionej do obozów na Majdanku i w Buchenwaldzie, natrafił na jej pamiętnik i wiele cennych pamiątek. – Urodziłem się trzy lata po jej śmierci – mówi Wojtek. – Jej wojenne losy znam z opowieści dziadków i mamy. Wielu informacji dostarczyły mi dokumenty, które są własnością rodziny. Są wśród nich kserokopie listów pisanych przez prababcię z obozu koncentracyjnego; dokumenty z Międzynarodowego Biura Poszukiwań z Genewy; korespondencja, którą moja babcia Genowefa Kęska, po śmierci swoich rodziców, otrzymuje z Archiwum Państwowego Muzeum na Majdanku oraz życiorys pisany przez prababcię.
Z niemieckiego obozu prababcia wróciła do Polski piechotą – w obozowym pasiaku i trepach. Po wojnie utrzymywała kontakt ze współwięźniarkami i przekazała swoje obozowe pamiątki do Muzeum na Majdanku. Mimo że wielokrotnie była zapraszana, nigdy nie odważyła się pojechać do Muzeum. Zmarła w 1991 r. – Dzieci bardzo chętnie szukają informacji o historii swojej rodziny i tę ich ciekawość trzeba wykorzystać – mówi Elżbieta Wojtczak, nauczycielka historii w gimnazjum w Wartkowicach, pod której okiem Wojtek pisał swoją pracę. – Mają szanse przekonać się o tym, że bohaterowie są nie tylko w książkach, ale że historie pojedynczych ludzi tworzą historię narodu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Jureczko-Wilk