Przed nami 5 lat z nowym Parlamentem Europejskim. W tym czasie w całej Unii musi rozstrzygnąć się spór o dalszy kierunek integracji europejskiej. Czy wyniki wyborów pomogą Europie ruszyć z martwego punktu?
Europa skręca na prawo. Europejska lewica w odwrocie. Nacjonaliści i eurosceptycy zdobywają Strasburg. Zielone światło dla ksenofobów... To tylko niektóre z haseł, jakie od dwóch tygodni goszczą na łamach europejskiej prasy. Można odnieść wrażenie, że w Unii Europejskiej nastąpiło jakieś radykalne przesilenie i w najbliższych latach będziemy świadkami nowego otwarcia w polityce europejskiej. Tymczasem ani to rewolucja w składzie Parlamentu Europejskiego, ani jego rola nie taka pierwszorzędna w decyzjach, jakie zapadną w najbliższym czasie.
Prawa noga
W większości krajów członkowskich UE wygrały partie centroprawicowe, które w Parlamencie Europejskim wchodzą w skład Europejskiej Partii Ludowej-Europejskich Demokratów (ang. skrót EPP-ED). Są to m.in. niemiecka CDU i CSU, francuska UMP, węgierska Fidesz i polska PO i PSL. EPP-ED nazywana jest w skrócie chrześcijańską demokracją, choć termin ten ma różne znaczenie w różnych krajach, a praktyka i poglądy wielu jej członków pokazują nierzadko, jak myląca to może być nazwa. Wyniki wyborów sprawiają, że ta największa frakcja w PE zwiększyła przewagę nad socjalistami i wpływ na prace europarlamentu. To między dwoma politykami chadecji – Włochem Mauro Mario i Polakiem Jerzym Buzkiem – toczy się rywalizacja o fotel przewodniczącego PE. To EPP-ED będzie miała największy wpływ na obsadzenie komisji parlamentarnych. Europejska Partia Ludowa jest zdecydowaną zwolenniczką ścisłej integracji europejskiej, dlatego też jej priorytetem było i nadal będzie lobbowanie za jak najszybszym wprowadzeniem w życie traktatu z Lizbony. Dokument, który na razie jest zablokowany z powodu irlandzkiego NIE w referendum, jest poważnym krokiem w kierunku stworzenia z UE federacji, czegoś na kształt Stanów Zjednoczonych Europy. Traktat lizboński wzmacnia także rolę Parlamentu Europejskiego, bez którego niemożliwe będzie wprowadzenie w życie większości unijnego prawa (obecnie PE współdecyduje tylko w zakresie budżetu Unii, wspólnego rynku, badań naukowych i kilku innych sprawach). EPP-ED reprezentuje zatem wolę większości rządów i parlamentów Unii, które ratyfikowały już – najczęściej ponad głowami obywateli – traktat lizboński.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina