Gdy miłość boli

Kto jest winny? Czy przemoc w rodzinie istnieje? Jaka jest jej definicja? W ilu rodzinach on się znęca, i jak? Czy w „tym kraju” można z przemocą w rodzinie skutecznie walczyć?

Takie i inne pytania padają w dyskursie publicznym, w prywatnych rozmowach. Piłeczka odbija się od prawej ściany, leci w lewo. Szybuje w górę i spada w dół. Doleci do sensownego celu? Będzie trudno. Bo z jednej strony słychać wywody, które doskonale reprezentuje wypowiedź pani Środy, iż przemocy domowej winny jest... Kościół. A z drugiej niejedna kobieta, po dramatycznym wyznaniu, że mąż się nad nią znęca, usłyszała (np. na spowiedzi…), że powinna poświęcać się dla rodziny, „nieść swój krzyż” i że feministki namieszały jej w głowie. Z jednej strony słyszy się, że małżeństwo jest z definicji patologiczne i prowadzi do przemocy, z drugiej – że przemoc w małżeństwach jest marginesem marginesu. Można też wybierać między poglądem, że we wszystkich rodzinach (szczególnie katolickich!) szerzy się patologia, a poglądem, że bije tylko konkubent konkubinę (jakby jemu było wolno, a jej się należało).

I że w katolickich rodzinach „to” się nie zdarza. I gdzieś w tym wszystkim znika sedno: silni krzywdzą słabszych, a większość dyskutantów woli przerzucać się statystykami, sprzecznymi teoriami, definicjami niż konstruktywnie pomóc. Owszem, dobrze że istnieją dyskusje czy kampanie typu „bo zupa była za słona”: pozwoliły one wielu kobietom przełamać wstyd i zwrócić się o pomoc. Tylko czy odpowiednią pomoc te kobiety naprawdę otrzymały? Opisane niżej historie są, niestety, prawdziwe, choć dane osobowe bohaterów, z jasnych względów, zostały zmienione. Czy podobnych rodzin jest w Polsce więcej? Z pewnością. Dyskusję o skali zjawiska pozostawmy jednak socjologom i psychologom. Pewne jest, że problem przemocy istnieje i że jeśli nawet „tylko” wśród promila społeczeństwa, to jest to o promil za dużo. Pewne jest, że w ogromnej większości ofiarami są kobiety, a agresorami – mężczyźni i że nie można przechodzić wobec osób krzywdzonych obojętnie. A w końcu, że nie wolno tolerować przemocy w stosunku do nas samych! Z błędnego koła przemocy można wyjść. A zupa może być za słona.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska