Nasza publikacja „Lustrowanie nuncjusza” spotkała się z obszerną i rzeczową polemiką dr. Sławomira Cenckiewicza.
Cenckiewicz podkreśla, że kontakty informacyjne były częścią sieci agenturalnej wywiadu PRL Po lewej: Ks. prałat Józef Kowalczyk jako szef sekcji polskiej Sekretariatu Stanu miał obowiązek prowadzenia rozmów z dyplomatami PRL. Cenckiewicz („Rzeczpospolita”, 21.01.2009 r.) dowodzi, że nie mieliśmy racji, pisząc, że kontakt informacyjny oznacza źródła zewnętrzne „które nie były częścią agenturalnej sieci”. Powołując się na wspomniane przez nas Zarządzenie nr 00/41 z 1972 r., dowodzi, że kontakty informacyjne były częścią sieci agenturalnej wywiadu, ponieważ poszczególne piony operacyjne i rezydentury wykazywały je w sprawozdaniach przesyłanych do centrali Departamentu I MSW.
Rola kontaktu informacyjnego
Czy jednak oznacza to, że rejestracja była konsekwencją jakiejkolwiek świadomej decyzji ks. prałata Józefa Kowalczyka? Przypomnijmy, że w tej sprawie „Gość” opublikował także opinię dr. Piotra Gontarczyka z IPN, który stwierdził, że fakt rejestracji abp. Kowalczyka jako kontaktu informacyjnego „w żadnym razie nie może być traktowany jako dowód jego współpracy z wywiadem PRL”. Podkreślił w tym kontekście znaczenie Zarządzenia z 1972 r. i stwierdził, że wskazuje ono na to, iż „chodzi o osoby, którym nigdy nie proponowano współpracy i które nie miały świadomości, że ich rozmówca (z reguły funkcjonariusz wywiadu pracujący »pod przykryciem« na placówce PRL za granicą) jest funkcjonariuszem SB”. A więc kontaktem informacyjnym mogła być także, według tego zarządzenia, osoba nieświadomie przekazująca informacje.
Jest rzeczą oczywistą, że sieć wywiadu PRL nie składała się wyłącznie ze świadomych Osobowych Źródeł Informacji. Zarządzenie, na podstawie którego dokonano rejestracji ks. prałata Kowalczyka, wręcz jest dowodem na to, że elementem sieci mógł być także nieświadomy informator. Cenckiewicz bagatelizuje różnice między kontaktem informacyjnym a agentem. Gdyby jednak sprawa ograniczała się wyłącznie do kwestii podpisania zobowiązania bądź posługiwania się techniką operacyjną, centrala MSW nie miałaby potrzeby tak szczegółowego zdefiniowania obu pojęć, jak to zrobiono w Zarządzeniu nr 00/41. Zresztą można wskazać również na inny przypadek, nierzadki w pracy, zresztą nie tylko peerelowskiego wywiadu. Chodzi o werbowanie pod „obcą banderą”, czyli pod pozorem pracy dla innej służby. Czy ktoś zwerbowany w taki sposób był rejestrowany jako Osobowe Źródło Informacji? Oczywiście tak. Czy był świadomym informatorem? Oczywiście nie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski, ks. Jerzy Myszor, wiceprzewodniczący b. Komisji Historycznej przy KEP