Grupa „pożytecznych idiotów” działa w interesie polityków, którzy chcą zniszczyć media publiczne – mówi Krzysztof Czabański, zawieszony na 3 miesiące prezes Polskiego Radia, w rozmowie z Edwardem Kabieszem.
Edward Kabiesz: Powiedział Pan niedawno, że nie chce pełnić roli kata mediów publicznych. Nie będzie Pan musiał, bo jest Pan zawieszony, a jeżeli nowa ustawa wejdzie w życie, automatycznie wygasa kadencja zarządów. Jak Pan się czuje w tej sytuacji?
Krzysztof Czabański: – Uważam, że jeżeli chodzi o Polskie Radio, to nie ma tak dramatycznej sytuacji, by trzeba je likwidować. A to byłaby funkcja kata. PR ma wypracowane przez mój zarząd rezerwy finansowe i możliwe do wypracowania na bieżąco oszczędności. Pozwala to utrzymać ofertę programową na dotychczasowym poziomie. Drastyczne samoograniczanie się programowe byłoby na rękę zwolennikom marginalizacji mediów publicznych. Bo po co media publiczne, jeżeli ich oferta nie będzie się różnić od oferty mediów komercyjnych? Według mojej wiedzy, do końca przyszłego roku mamy takie zabezpieczenie finansowe, które sprawi, że słuchacz nie powinien ucierpieć, chyba że sytuacja mediów publicznych dramatycznie się pogorszy. Mam jednak nadzieję, że ten rok zostanie wykorzystany przez polityków do umocnienia mediów publicznych, a zwłaszcza ustabilizowania ich systemu finansowania.
Jest Pan zadowolony ze swoich dokonań?
– Nie mogę oceniać sam siebie. Ostatecznie ocenia nas słuchacz. Mogę tylko powiedzieć, że staraliśmy się stworzyć szeroką ofertę programową w dziedzinie kultury, informacji, muzyki, publicystyki i edukacji. Ofertę dla słuchacza nastawionego na bardziej popularne treści, to w Programie I, i na wysoką kulturę – w Programie II. No i sięgnąć do tradycji radia robionego przez inteligenta dla inteligenta, czyli Trójkę. W Trójce odwróciłem proces komercjalizacji, który rozpoczął się 6–7 lat temu. Cały czas nie wychodzi nam z Czwórką, programem nakierowanym na młodzież. Nie może on znaleźć swojej formuły. Rozwijają się niektóre zespoły artystyczne, jak Polska Orkiestra Radiowa, do której ściągnąłem bardzo zdolnego młodego dyrygenta Łukasza Borowicza. Nasze starania szły w stronę misji, a nie komercji.
Dlaczego więc został Pan zawieszony?
– Niech Pan zapyta członków Rady Nadzorczej. To prowokacja. Minister Grad nie udzielił mi absolutorium pod pretekstem, że w prokuraturze jest sprawa fałszowania protokołów z posiedzeń zarządu. Prokuratura prowadziła postępowanie w sprawie, a nie przeciwko mnie. Kiedy minister Grad nie dał mi absolutorium, sprawa już została umorzona, ale odwołał się ówczesny członek RN, a później jej przewodniczący, Hromiak. Więc minister stwierdził, że sprawa nie jest zakończona i nie udzielił mi absolutorium do czasu jej rozstrzygnięcia. Później sprawa została ostatecznie umorzona, ale dalej nie mam absolutorium. Jego brak służy teraz panu Hromiakowi jako argument do wysuwania wniosku o zawieszenie. Czyli najpierw Grad nie udzielił absolutorium, bo dał mu pretekst pan Hromiak, a teraz pan Grad daje pretekst panu Hromiakowi. To klasyczna metoda prowokacji, a wszystko jest oparte na kłamstwie. To mechanizm znany raczej z działań w ustroju totalitarnym, ale widocznie niektórzy mają ten mechanizm we krwi. Rada Nadzorcza ma święte prawo mieć taki zarząd, jaki chce. Gdyby mnie odwołano, nie powiedziałbym słowa. Natomiast zawieszenie wymaga ważnych powodów. W roku 2007, za który minister nie udzielił mi absolutorium, spółka miała najlepszy wynik finansowy w swojej historii – 25 milionów złotych.
Skąd wziął się tak dobry wynik finansowy?
– Na przykład z renegocjacji umów emisyjnych ze spółką TP EmiTel. Ich ceny były zawyżone, uzyskaliśmy 25-procentowy upust. Przyjrzeliśmy się inwestycjom realizowanym w spółce, ograniczając je do rzeczywiście potrzebnych. Spółka publiczna jest dla wielu dojną krową, wystarczy poprzykręcać kraniki wyprowadzające pieniądze. Nie mówię, że dokonywano przestępstw, ale często mieliśmy do czynienia z rozrzutnością przy zawieraniu kontraktów czy z brakiem dbałości o grosz publiczny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
mówi Krzysztof Czabański