Kluczowym, a nie nazwanym problemem świata, który kleci przed naszymi oczami tegoroczna laureatka literackiego Nobla, pozostaje fakt, że jest to świat, z którego wyrzucono Boga.
Nota na okładce autobiograficznej opowieści „Lata” nowej noblistki w dziedzinie literatury raczej nie zachęca do czytania: „Annie Ernaux pisze mięsem, jej proza paruje. To pot, pierdnięcia i krew – nie bohaterska, tylko zwykła, z zadrapań, okresów i skrobanek. Pokazuje, że słowa pisane wielką literą, jak Wojna czy Wolność, są z papieru, a hipnotyzuje szczegół. Ernaux wysnuwa go z pamięci, która zaraz się rozpadnie. Kataloguje i układa powiedzenia, zbitki skojarzeń, powtórzenia. Opowieść mija krzywo wbite słupy lat – pięćdziesiątych, sześćdziesiątych, siedemdziesiątych – do dziś. Aż strach odejść od lektury, żeby nie rozpadł się ten w ostatniej chwili sklecony świat” – pisze o tej książce Grażyna Plebanek.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski