Znajdziesz tu takie dokumenty jak „dowód tożsamości konia” z 1921 roku, cennik opłat kata w Koszalinie w 1743 roku, a nawet posłuchasz polskojęzycznych audycji Radia Tirana z lat 60., nadawanych z Albanii.
Niezwykłą wystawę „Co kryją archiwa?” otwarto w Warszawie. Okazją jest 200-lecie powstania pierwszego polskiego archiwum, czyli Archiwum Akt Dawnych. Eksponaty przysłały oddziały archiwów państwowych z całej Polski. – O, tutaj mamy pismo z 1909 roku. Książę Witold Czetwertyński z Daszowa odpowiada w nim na prośbę księdza Jełowickiego o naprawienie dachu kościoła – pokazuje Michał Laszczkowski z Narodowego Centrum Kultury. Przyglądam się temu pismu, powiększonemu na wielkiej planszy. Na wstępie Czetwertyński napisał odręcznie: „Czcigodny Proboszczu, Administratorze i Dobrodzieju –”. A poniżej odbił dokładnie sto razy pieczątkę ze słowami: „nie mam pieniędzy!!!”. Na końcu drugiej strony znów piękny odręczny dopisek: „Łączę wyrazy głębokiego szacunku i poważania – zawsze życzliwy sługa Witold Czetwertyński”. Zanim zdążyłem nacieszyć się listem księcia Czetwertyńskiego, już do kolejnych plansz ciągnie mnie Jolanta Walewska z Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych, komisarz wystawy. – Widział pan skargę na kierownika Oddziału Powiatowego Banku Rolnego w Górowie Iławieckim? Niezadowolony klient napisał ją w 1960 roku wierszem – wyjaśnia. „Wielce wielmożny obywatelu dyrektorze / w oczach twoich błyszczą djabelskie zorze / Twój nosek sążnisty, trochę pucyłowaty / wyglądem swojem, coś – nie coś – garbaty” – czytam. Wierszowana skarga też ma dwie strony.
Zbierajcie kości!
Idę dalej. Przede mną ogłoszenia z czasów rządów komunistów: „Uwaga! Plantatorzy buraka cukrowego! Nie rozjeżdżać buraków! Buraki – to nasze wspólne dobro narodowe”. Albo afisz z 1955 roku: „Zbierajcie kości! Żadna kość nie powinna przepaść! Kto pali kości, szkodzi naszym zbiorom, umniejsza ilość chleba i trwoni tłuszcz”. Są tu jednak też materiały, które są bardziej straszne niż śmieszne. Sierżant milicji Feliks Obuchowicz donosi, że dokonał w Koszalinie zatrzymania nietrzeźwego obywatela Ruteckiego za opowiedzenie dowcipu o prezydencie Bierucie. Przy okazji ten dowcip w notatce cytuje... Są akta sprawy drukarzy, którzy dostali po trzy miesiące obozu, bo na drukowanej szpalcie nie poprawili słów „wyzysku socjalistycznego” na „wyzysku kapitalistycznego”. Starsze eksponaty wcale nie są mniej ciekawe. Choćby fragmenty „Instrukcyi dla Xięży” z 1794 roku, „podług ktorey ciż Xięża Parafianow swoich oświecać maią o znakach śmierci aktualnie następioney, aby żaden żyjący ieszcze Człowiek nie był pogrzebionym”. Co radzą jej autorzy? „Nayprzod: puszcza się rażące dymki w nos człowieka na pozór zmarłego: (...) może być użyte pióro zapalone”. „Polewa się też same części wodą wrzącą; aby można widzieć, czyli po tey operacyi robić się będą bąble? lub nie?”. Na okładce tej wydrukowanej w Poznaniu „Instrukcyi” widać napis „Aby choć ieden z tysiąca mogł bydź w ten sposób uratowanym!”. – Przeciętny człowiek nigdy nie wybierze się do archiwum. I jest przekonany, że zbiory archiwów są straszliwie nudne – mówi Michał Laszczkowski. – Dlatego postanowiliśmy pokazać społeczeństwu archiwa od innej, ciekawej strony – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak