Pierwszego polskiego dinozaura odkryli paleontolodzy pod Lublińcem na Górnym Śląsku. To może jeszcze zwiększyć zainteresowanie dinoparkami, które jak grzyby po deszczu wyrosły w całej Polsce.
Pierwszy polski dinozaur był drapieżnikiem: osiągał 5 m długości, miał półmetrową czaszkę i przerażające zęby, długie na 7 cm. Odkrywcy roboczo nazwali go smokiem z Lisowic. Pewnie minie trochę czasu, zanim będziemy mogli zobaczyć jego makietę. Ale naturalnej wielkości makiety wielu innych gadów już można oglądać.
Łeb wychyla się ze stawu
Niektóre polskie miejscowości wręcz rywalizują ze sobą na dinozaury. W Kołacinku pod Łodzią łeb plezjozaura na długiej szyi wychyla się ku turystom ze stawu. W Bałtowie pod Ostrowcem Świętokrzyskim zwiedzający przechodzą między potężnymi łapami sejsmozaura, który osiągał nawet 47 m długości. A w Krasiejowie pod Opolem idą po przeszklonej podłodze nad stanowiskiem paleontologicznym, z uwięzionymi w skale kośćmi gadów sprzed 230 mln lat. – W zeszłym roku park jurajski w Bałtowie odwiedziło 300 tys. gości – twierdzi Halina Kisiel, prezes Stowarzyszenia Delta. – Odwiedzają nas Polacy, ale też sporo Niemców, Rosjan, Ukraińców. W roku szkolnym przyjeżdżają wycieczki szkolne z całego kraju. Mamy rozbudowane formy edukacyjne, więc można się u nas wiele dowiedzieć o dawnych epokach i dinozaurach, które wtedy zamieszkiwały Ziemię – mówi.
Dziury po zębach
Wśród wystaw poświęconych wymarłym zwierzętom zwłaszcza Krasiejów w gminie Ozimek pod Opolem to perła, rarytas dla miłośników dziejów dawnych gadów. I jedno z zaledwie kilku miejsc na świecie, gdzie kości wymarłych zwierząt występują w tak ogromnym nagromadzeniu. Zwiedzający patrzą na autentyczne kości gadów z triasu odsłonięte w skale. Jest ich tu mnóstwo, leżą ciasno obok siebie. W przyszłości paleontolodzy odsłonią kolejne. Czaszka drapieżnego płaza cyklotozaura, który osiągał 3 m długości, leży tu uwięziona w skale obok długiej żuchwy wodnego gada fitozaura. W tej skamieniałej żuchwie widać nawet dołki po szeregu ostrych zębów tego drapieżnika, postrachu ryb. Wystające ze skały obojczyki czy fragmenty kręgosłupów aż trudno zliczyć. Należały do konkretnych zwierząt sprzed 230 mln lat.
To niesamowita atrakcja dla osób, które interesują się paleontologią trochę głębiej. Jeśli jednak zechcesz odwiedzić Krasiejów z małymi dziećmi, możesz poczuć małe rozczarowanie. A to dlatego, że wokół pawilonu paleontologicznego brakuje na razie rozrywkowej otoczki. Nie ma placów zabaw, a makiet gadów jest tylko kilka. Może to i lepiej, bo akurat krasiejowskie makiety mogłyby być bardziej wierne – ich projekty nie zostały wystarczająco skonsultowane z naukowcami. Wkrótce wiele zmieni się tu na lepsze, zniknie też prowizorka w otoczeniu paleontologicznego pawilonu. Przetarg na zagospodarowanie tego terenu wygrało w lipcu Stowarzyszenie Delta, które prowadzi już ogromne dinoparki w Bałtowie i Solcu Kujawskim. Tam są to parki jurajskie, a w Krasiejowie powstanie park triasowy – czyli o jeden okres wcześniejszy.
Gad wisi nad stawem
Dużych dinoparków jest w Polsce na razie kilka. W Bałtowie koło Ostrowca Świętokrzyskiego dinopark powstał wokół znalezionych w okolicy tropów dinozaurów – zachowały się odciśnięte w błocie, które następnie skamieniało. I choć to hit znacznie słabszy niż w Krasiejowie, to wokół jest o wiele więcej atrakcji. Dzieci wchodzą na przykład do paszczy dinozaura i machają rodzicom spomiędzy potężnych kłów. Z piaskownicy wystaje kawałek kręgosłupa dinozaura. Kilkuletni miłośnicy paleontologii odkopują go zawzięcie dziecinnymi łopatkami. Atrakcję „odkop sobie dinozaura” można zresztą już spotkać też w innych dużych dinoparkach, na przykład w Zaurolandii w Rogowie, między Bydgoszczą a Gnieznem, niedaleko Biskupina. Także makiety wymarłych zwierząt w dinoparkach stają się coraz ciekawsze. Rozpięte na linach nad oczkami wodnymi wiszą wielkie pterozaury, czyli gady latające. Wyglądają jakby zastygły w locie. A w Kołacinku pod Łodzią zawisła nad stawem między innymi makieta największego owada w historii Ziemi, czyli meganeury. To gigantyczna praważka o rozpiętości skrzydeł 75 cm.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak