Dochód z hazardu powinien iść na leczenie uzależnionych - twierdzi dr Bohdan Tadeusz Woronowicz*, leczący uzależnionych od hazardu.
Bogumił Łoziński: Odczuwa Pan zawodowy niepokój, gdy widzi nastolatka grającego na tzw. jednorękich bandytach?
Dr Bohdan Tadeusz Woronowicz: – Tak, bo to pierwszy krok do wsiąknięcia w hazard. Obecnie jest taka masa automatów do gier, że nie ma żadnego problemu z dostępem do nich. Praktycznie każdy młody człowiek może grać, i to budzi mój niepokój, bo część z nich na pewno się uzależni.
Na czym polega uzależnienie od hazardu?
– Jest podobne do innych uzależnień. Są ludzie, którzy mają większe zapotrzebowanie na dodatkową stymulację albo usiłują poprawić swoje samopoczucie przez powtarzanie różnych zachowań. Grając na automatach, sięgając po alkohol czy narkotyk, dostarczają sobie przyjemności. Z czasem to się rozkręca, człowiek wchodzi w to coraz głębiej i w pewnym momencie już bardzo trudno mu z tego wyjść. W przypadku hazardu mechanizm jest taki, że na początku człowiek wrzuca monety do automatu i dostaje ich więcej. Jak się raz udało, to spróbuję jeszcze raz i za którymś razem już nie może przestać.
Czy motywacja finansowa jest dominująca?
– Na początku na pewno. Później już mniej. Sama gra, oczekiwanie na wygraną dostarczają graczowi dodatkowych pozytywnych bodźców.
Jakie symptomy świadczą, że gracz popadł w uzależnienie?
– Kiedy przestaje kontrolować granie, gdy trudno mu wyznaczyć sobie czas na to zajęcie, czy określoną kwotę, którą może wydać. O uzależnieniu może świadczyć sytuacja, gdy na hazard zaczyna wydawać pieniądze przeznaczone na coś zupełnie innego, a niemożność zagrania wzbudza w nim niepokój i złość. Zwykle taka forma uzyskiwania przyjemności zaczyna wypierać dotychczasowe.
Jakie są skutki uzależnienia od hazardu?
– Podobne jak w przypadku alkoholizmu. Rodziny się rozpadają, ubożeją, osoby uzależnione tracą pracę. Pojawia się przemoc, niekoniecznie fizyczna, ale na przykład wymuszanie na rodzinie pieniędzy na grę czy spłatę długów. Znam przypadek, gdy rodzice nastoletniego chłopaka musieli oddawać dziesiątki tysięcy euro ludziom, którzy żyją z hazardzistów i na przykład pożyczają im pieniądze na 10 proc. dziennie. W wymiarze osobistym uzależnienie i problemy, wynikające na przykład z zadłużenia, najczęściej prowadzą do depresji i, co się z tym wiąże, prób samobójczych. Niejednokrotnie zadłużony gracz ginie z ręki wierzycieli.
Kiedy hazardzista zaczyna szukać pomocy terapeuty?
– Najczęściej to nie on szuka pomocy, tylko jego najbliżsi. Wywierają na niego nacisk, aby poszedł do terapeuty, bo nie są w stanie spłacać jego rosnących długów. Proces wychodzenia z uzależnienia jest długi, wymaga dokonania zmian w sobie samym i funkcjonowaniu na zewnątrz.
W ostatnich kilku latach Polska została zalana automatami do gier o niskich wygranych. Czy wzrost dostępności do hazardu jest odczuwalny w gabinetach terapeutycznych?
– Zdecydowanie tak. Do mnie najczęściej trafią właśnie hazardziści od „jednorękich bandytów”. To są ludzie w średnim wieku, na ogół doprowadzają ich żony. W Polsce nie ma statystyk tej epidemii, ale szacuje się, że 1,5 do 2 proc. Polaków jest uzależnionych od hazardu.
Rząd zapowiada ograniczenie dostępności do hazardu, m.in. wycofanie „jednorękich bandytów”. Jak Pan ocenia takie propozycje?
– Na razie są to ogólne zapowiedzi, poczekajmy na konkretną ustawę. Jeżeli zostaną wycofane takie automaty, to będę się z tego cieszył, bo dostępność wpływa na zwiększenie liczby osób uzależnionych. Rozwiązania ograniczające dostęp do automatów są na pewno warte wspierania. Teraz młody człowiek przechodzi obok kiosku czy sklepu spożywczego i jest niejako kuszony do gry. Jeden aspekt problemu jest szczególnie ważny: wierzę, że twórcy tej ustawy przeznaczą określoną ustawowo kwotę wpływów z hazardu na przeciwdziałanie patologicznemu hazardowi. Konieczne są środki na zbadanie zjawiska hazardu, edukację czy szkolenie profesjonalnych terapeutów osób uzależnionych od hazardu.
* Dr med. Bohdan Tadeusz Woronowicz, psychiatra, kierownik Ośrodka Terapii Uzależnień w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogumił Łoziński