rozmowa z Markiem Bućko*
Sebastian Musioł: O co toczy się gra na Białorusi?
Marek Bućko: – Formalnie przyczyną sporu stały się wybory w Związku Polaków na Białorusi, po których na czele Związku stanęła Andżelika Borys. Dotychczasowy prezes Tadeusz Kruczkowski zaskarżył wyniki do tamtejszego ministerstwa sprawiedliwości, które uznało, że wybory odbyły się z naruszeniem prawa. Na tej podstawie, wspierany przez funkcjonariuszy OMON, pan Kruczkowski zajął siedzibę Związku. Sprawa ma jednak wiele zaszłości, związanych z działalnością pana Kruczkowskiego.
Jak wytłumaczyć w takim razie słabe reakcje Polaków żyjących na Białorusi?
– Związek, choć jest najliczniejszą tego typu organizacją na Białorusi, liczy zaledwie 26 tysięcy członków. Nie wszyscy mieszkają w Grodnie. Od dawna działacze oraz szeregowi członkowie są zastraszani przez funkcjonariuszy KGB. Wzywanie na przesłuchania do prokuratury, groźby w rodzaju zamknięcia dzieciom wstępu na studia, zaczepianie na ulicy. Pod siedzibę Związku przybyło ich niewielu, bo kupienie biletu autobusowego czy kolejowego przekracza często możliwości finansowe tych ludzi. Poza tym pokonanie nawet niewielkiej odległości zajmuje znacznie więcej czasu niż w Polsce. Należy też pamiętać, że rzecz tak prosta jak rozmowa telefoniczna, z powodu podsłuchu utrudnia komunikację. Ważne, że zjazd, na którym wybrano Andżelikę Borys, był liczny; mimo szykan przybyło około 300 delegatów. To świadczy o stopniowym odradzaniu się tożsamości narodowej Polaków na Białorusi. Związek złapał drugi oddech.
Jak powinna się zachować Polska dyplomacja? Czy nie jest za późno na działanie?
– Od dawna wiadomo, że prezydent Aleksander Łukaszenka chce kontrolować wszystkie organizacje na Białorusi. W ciągu roku zlikwidowano kilkadziesiąt organizacji pozarządowych. Polska dyplomacja popełniła błędy wynikające z fałszywych założeń. MSZ po rządami Włodzimierza Cimoszewicza uznało, że miękka polityka wobec Łukaszenki spowoduje złagodzenie jego postawy w kwestii praw człowieka czy zgodę na budowanie społeczeństwa obywatelskiego i reformy rynkowe. Niestety, reżim białoruski jest wierną kopią komunistycznej dyktatury totalitarnej. Wszelkie ustępstwa traktuje więc jako słabość, którą trzeba wykorzystać, i zachętę do wzmożenia represji. Ruch związkowy Polaków na Białorusi będzie mógł się rozwijać dopiero wtedy, kiedy będzie to państwo demokratyczne, szanujące prawa mniejszości.
* Marek Bućko był zastępcą ambasadora RP na Białorusi. W maju białoruskie władze zażądały opuszczenia przez niego kraju.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Sebastian Musioł