Była groźba strajków, ale rząd ich się nie przestraszył. Rozpoczyna się zakrojona na dużą skalę prywatyzacja. Rodowe srebra idą pod młotek. Nie było innego wyjścia.
W tym roku 11 mld złotych, a w przyszłym 26 mld złotych. Tyle rząd chce uzyskać dzięki bezprecedensowemu przyspieszeniu prywatyzacji. Jeżeli to się uda, będzie to największa prywatyzacja od dekady. W 2000 roku rząd AWS Jerzego Buzka sprzedał państwowe spółki za 27 mld zł. Pozostaje pytanie, czy się uda. Dotychczas gabinet Tuska był jednym z najwolniej prywatyzujących w historii po 1989 roku. Gdyby prywatyzował w tempie, w jakim robił to w pierwszej połowie roku, przychody nie przekroczyłyby miliarda złotych. Gorzej radził sobie tylko rząd Jarosława Kaczyńskiego (w 2006 r. przychody z prywatyzacji wynosiły 0,6 mld zł). Donald Tusk postanowił jednak tę sytuację zmienić. 11 sierpnia na posiedzeniu rządu Rada Ministrów ustaliła, że do grudnia sprzedane zostaną udziały w 15 spółkach, a w 2010 roku – w 39 kolejnych. Skąd to przyspieszenie? Rządowi brakuje pieniędzy i szuka sposobu, żeby czymś załatać budżet.
Gdzie trafiają pieniądze?
Prywatyzacja w Polsce trwa od 1 sierpnia 1990 roku. Do dzisiaj procesami prywatyzacyjnymi objęto 5947 przedsiębiorstw państwowych. Najdrożej za jednym zamachem udało się (w 2000 r.) sprzedać 35 proc. udziałów w Telekomunikacji Polskiej francuskiej firmie France Telecom. Przychody z tego tytułu wyniosły prawie 19 mld zł. W sumie na prywatyzacji TP SA w ciągu kilku lat Skarb Państwa zarobił prawie 27 mld zł. W historii wolnej Polski dzięki prywatyzacji zarobiliśmy 97 mld zł. Teraz rząd PO-PSL chce uzyskać w półtora roku ponad jedną trzecią tej kwoty. Gdzie trafią (o ile uda się zaplanowaną prywatyzację przeprowadzić) tak duże pieniądze? Na pewno nie w całości na łatanie budżetu. I bynajmniej nie dlatego, że politycy nie chcą tych pieniędzy po prostu przejeść, ale dlatego, że nie mogą.
Nie pozwala im na to prawo. Całkiem sporą część zysków z prywatyzacji trzeba przelać na konto czterech funduszy: Reprywatyzacji, Restrukturyzacji Przedsiębiorstw, Nauki i Technologii Polskiej oraz Funduszu Skarbu Państwa. Dopiero resztę pieniędzy można przeznaczyć na dowolny cel (czytaj: na łatanie dziury budżetowej). Z pieniędzy przeznaczanych na wspomniane fundusze utrzymywane są nierentowne spółki państwowe, spłacane są roszczenia byłych właścicieli majątku przejętego przez państwo, w końcu pokrywane są koszty samej prywatyzacji. Przy założeniu, że rządowy plan się powiedzie – gdyby zyski z prywatyzacji na ten rok rozdzielić pomiędzy wspomniane fundusze w takich proporcjach, jak stało się to w roku 2008 – okazałoby się, że z 11 mld zł na łatanie dziury budżetowej zostanie niespełna 4,6 mld zł, a w 2010 roku (z planowanych 26 mld zł), niecałych 11 mld zł.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek