Jak zostać właścicielem giganta motoryzacyjnego, nie wydając ani centa? Zapytajcie Sergio Marchionne, prezesa Fiata.
Przejęcie koncernu General Motors z Detroit bez wydania pieniędzy to dość oryginalny pomysł. Dyrektor generalny Fiata Sergio Marchionne chce stworzyć nową, ogólnoświatową spółkę, w skład której wejdą wspomniany koncern z Detroit oraz inne firmy zajmujące się produkcją samochodów. Spółką będzie „dowodził” Fiat, bo to ta firma ma pieniądze. Reszta udziałowców będzie posiadała nie więcej niż 10 proc. udziałów. Czy to się uda? Na razie nie wiadomo, ale może się udać. Sergio Marchionne spotyka się z politykami, szefami spółek i przekonuje. Sprawa jest świeża, więc trudno powiedzieć, co z tego wyniknie. „Wall Street Journal” sprzed kilku dni informował, że General Motors chce w nowej spółce 30 proc. udziałów, a Fiat daje mu 10 proc. Czas pokaże, czy się dogadają. Nawet gdyby do porozumienia nie doszło, na rynku motoryzacyjnym, spustoszonym przez szalejący szczególnie w krajach zachodnich kryzys, Fiat jest gwiazdą. Słońcem, które nie zachodzi.
Wygrywa mały
Fiat w przemyśle motoryzacyjnym uchodzi za jednego z nielicznych beneficjentów obecnej dekoniunktury. Nie dlatego, że produkuje auta szczególnie dobre czy tanie. Produkuje auta małe i przez to oszczędne. W wielu krajach europejskich, po to, by rozhuśtać gospodarkę, rządy zdecydowały się dopłacać za złomowanie starych samochodów i kupowanie nowych. W rzeczywistości te pieniądze trafią do kieszeni producentów samochodów małych, bo z dopłat nie korzystają ludzie bogaci, nabywcy dużych samochodów, tylko ludzie mniej zamożni. W Niemczech dopłata za wymianę samochodu wynosi 2,5 tys. euro, a najtańszy model Fiata kosztuje około 7 tys. euro. W efekcie każdy, kto ma 5 tys. euro na boku, może kupić nowy samochód. Grzechem byłoby nie skorzystać. I kto tylko może, korzysta. W efekcie tyska fabryka Fiata pracuje na pełnych obrotach, z niedzielami włącznie. W tym samym czasie inni gracze na rynku samochodowym zwalniają swoich pracowników i zamykają zakłady.
Fiat przekracza ocean
W najgorszej sytuacji są producenci zza oceanu. Chrysler już zbankrutował. Jego obecny prezes Bob Nardelli pozostanie na swoim stanowisku tylko do czasu zakończenia procedury bankructwa. Nowym prezesem amerykańskiego giganta zostanie… szef Fiata. Na fotelu prezesa zasiądzie w drugiej połowie czerwca. Wcześniej musi się zakończyć tzw. okres ochronny przed wierzycielami. Fiat przejmuje Chryslera, ale bez jego długów. Z długami drugiego co do wielkości producenta amerykańskich aut nikt nie chciał. Więc administracja Baracka Obamy zdecydowała że Chryslera dostaną (nie kupią!) Włosi. Wprowadzą nowe technologie, tzw. know-how, ale równocześnie nie zaczną masowo zwalniać pracowników.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek