Podatek liniowy powraca. Przynajmniej na ustach polityków. Nieprędko jednak będziemy płacili PIT w tej postaci. Dlaczego? Bo każdy ma na myśli co innego.
Plany wprowadzenia podatku liniowego od 2010 lub 2011 roku przedstawił, podsu-mowując 100 dni swego rządu, premier Donald Tusk. Z zastrzeżeniem, że termin wprowadzenia zależy od wyniku „prac analitycznych” i sytuacji w parlamencie. Spory polityczne możemy uznać za nieuniknione, a nawet z grubsza przewidywać, jakimi argumentami będą się posługiwali podczas debaty przedstawiciele poszczególnych frakcji. Z ekonomicznego punktu widzenia zalety podatku liniowego (niekiedy nazywanego też płaskim) są trudne do podważenia. Jednak płaski PIT nie rozwiąże wszystkich problemów polskich finansów publicznych.
Dołujące zawiłości
W rankingu przyjaznych systemów podatkowych, opublikowanym w ubiegłym roku przez Bank Światowy i firmę doradczą PricewaterhouseCoopers, Polska zajęła dopiero 125. miejsce! W tej konkurencji znacznie bliżej nam do Konga, Ukrainy i Białorusi niż do przyjaznych podatnikom Singapuru czy Irlandii. Nawet przodująca w wysokości obciążeń podatkowych Szwecja wypada lepiej (42. miejsce). A to tylko jeden z licznych powodów, dla których trzeba przemyśleć obowiązujący obecnie system podatkowy.
Budżet państwa opiera się na wpływach zasadniczo z trzech źródeł: podatków osobistych (PIT), od firm (CIT) oraz pozostałych danin w postaci podatku od towarów i usług (VAT), akcyzy, ceł itd. Oprócz PIT, każdy z nas zmuszony jest opłacać rozmaite parapodatki. Najbardziej uciążliwe są cztery składki na ubezpieczenia społeczne: zdrowotna, emerytalna, rentowa i chorobowa. Każda z nich jest obliczana w inny sposób i od innej podstawy. Jak widać, wprowadzenie podatku liniowego może okazać się zabiegiem niewystarczającym dla podtrzymania wysokiego wzrostu gospodarczego.
Jeden płaski to za mało
W przeciwieństwie do podatku liniowego, podatek progresywny różnicuje obywateli. Coraz wyższe progi zmuszają lepiej zarabiających (często bardziej zaradnych) do płacenia więcej. Rolę marchewki pełnią w systemie progresywnym liczne ulgi, wkomponowane w kolejne, coraz wyższe progi podatkowe. Podatek liniowy nakłada na wszystkich podatników jednakowe ciężary. Ułatwia rozliczenia z fiskusem. Podatnik ma spokój, bo po zapłaceniu podatku skarbówka nie będzie miała okazji kwestionować niesłusznie, jej zdaniem, odliczonych ulg. Liniowo – to znaczy szybciej, wygodniej, prościej i taniej. Także, a może przede wszystkim, dla podatnika.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Sebastian Musioł