Albo przechodzicie na samozatrudnienie, albo do widzenia – mówią etatowym pracownikom szefowie w wielu firmach. To zjawisko ostatnich lat. Rząd chce mu wypowiedzieć wojnę. Jednak czy przy tej wojnie nie ucierpi polska gospodarka?
Wielu pracownikom odpowiada status samozatrudnionego. Inni narzekają, że do założenia jednoosobowej firmy w bezwzględny sposób zmusił ich pracodawca. I że w swojej pracy i tak wciąż wykonują to samo, co przedtem w ramach etatu. Chodzi nie tylko o przedstawicieli „wolnych zawodów”: grafików, dziennikarzy czy muzyków. Sprawa dotyczy też budowlańców, kierowców ciężarówek, a nawet operatorów wózków widłowych.
Sam się zatrudniam
Samozatrudnienie ma wiele plusów. Może na nim zyskać finansowo i pracownik, i pracodawca. Pracodawca nie musi wtedy np. opłacać pracownikowi składek ZUS-u. Samozatrudniony robi to sam. – A stawka ZUS-u dla mnie jest niższa. Więcej zostaje mi w kieszeni – mówi Łukasz, katowicki dziennikarz zadowolony ze statusu samozatrudnionego.
Jeśli przechodzisz na taki system, musisz wybrać się do ZUS i tam samodzielnie zadeklarować, jakie kwoty będziesz co miesiąc odprowadzał na ubezpieczenie zdrowotne, emerytalne czy rentowe. Sam wyznaczasz podstawę swojego opodatkowania. Nie może ona być niższa niż 60 procent średniej krajowej z ostatnich trzech kwartałów. Oczywiście prawie wszyscy rodacy wyznaczają minimalną stawkę.
Samozatrudniony może też sporo zyskać na odpisach podatkowych. Zalicza do kosztów uzyskania przychodów rachunki telefoniczne, faktury ze stacji benzynowych, amortyzację sprzętu... W rezultacie płaci mniejszy podatek. – Mam za tym więcej biegania, ale i tak jestem zadowolony. Nauczyłem się nawet prowadzić księgę przychodów i rozchodów – mówi Łukasz. Jeśli jednak ktoś nie chce się tego nauczyć, będzie miał dodatkowe wydatki: opłacenie księgowego.
Niestety, jeśli Łukasz wybierze się na urlop, dopływ gotówki na jego konto nagle się urwie. Pieniądze musi zaoszczędzić przed wakacjami. Niektórzy samozatrudnieni z tego powodu ograniczają wyjazdy. Inni drżą, żeby pracodawca w czasie ich urlopu nie poszukał sobie kogoś sprawniejszego na ich miejsce. – Z moim pracodawcą na szczęście nie ma żadnego problemu. Po prostu umawiamy się, że nie będzie mnie przez trzy tygodnie, wyjeżdżam i wracam – mówi Łukasz.
Teoretycznie samozatrudniony może świadczyć usługi dla wielu podmiotów. W praktyce jednak często wykonuje taką samą pracę, jak pracownik etatowy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak