Może nie będzie drożej, ale taniej też nie – tak o cenach mieszkań mówią specjaliści od rynku nieruchomości. Wygląda na to, że dla wielu Polaków własne mieszkanie jeszcze przez długie lata pozostanie niespełnionym marzeniem.
Ceny mieszkań, zarówno nowych, jak i używanych, poszybowały w górę. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że sięgają już niemal wieży Eiffla. Metr własnego M na warszawskim rynku wtórnym kosztuje 6–8 tysięcy złotych. Nowego – nawet dwa razy więcej. W całej Polsce jest co prawda nieco taniej niż w stolicy, ale i tak na kupno własnego lokum zwykłego Kowalskiego coraz częściej już po prostu nie stać.
Zapewnienia agentów nieruchomości, że ceny niedługo przestaną iść w górę, są słabym pocieszeniem – bo i tak osiągnęły już pułap niewyobrażalny dla ludzi o przeciętnych zarobkach (ok. 2 tysięcy złotych brutto miesięcznie). Co gorsza, nie spadną znacząco przez następnych 5–6 lat. Jak będzie później?
Trudno powiedzieć. Wszystko zależy od tego, czy posłowie pójdą wreszcie po rozum do głowy i zniosą większość prawnych i biurokratycznych barier, utrudniających normalne funkcjonowanie rynku nieruchomości.
Sekret drogich mieszkań
Nie tylko w Warszawie, ale i w innych największych miastach, zwłaszcza w Sopocie, Gdańsku, Krakowie i Wrocławiu, w ciągu półtora roku ceny nieruchomości podskoczyły o 50–70 proc.
Częściowo podbili je obcokrajowcy, którzy coraz częściej osiedlają się w Polsce lub po prostu tu inwestują, a częściowo sami Polacy, wykupujący co się da... ze strachu przed podwyżkami. Tu swoje zrobiły zapowiedzi ograniczeń w dostępie do kredytów w obcych walutach i podwyżki VAT-u z 7 do 22 proc. w 2008 roku.
Przede wszystkim jednak wysokie ceny są efektem małej podaży, czyli, mówiąc po ludzku, zbyt małej ilości mieszkań na rynku. Liczby mówią same za siebie: obecnie w Polsce jest ok. 12,5 mln gospodarstw domowych, które zajmują 11,1 mln mieszkań. Statystyczny deficyt mieszkań wynosi zatem ok. 1,4 mln mieszkań. Na jedno mieszkanie przypadają w Polsce 3–4 osoby, podczas gdy w krajach europejskich wskaźnik ten wynosi od 2,1 do 2,7.
Do 2020 roku liczba ludności wzrośnie o 8 procent, a liczba gospodarstw domowych o 28. A to oznacza, że aby do 2020 roku utrzymać obecny wskaźnik liczby osób przypadających na 1 mieszkanie, każdego roku trzeba by budować 400 tys. mieszkań.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Eliza Michalik, dziennikarka ekonomiczna i polityczna