Jacek Dziedzina: Od ponad 10 lat zajmuje się Pani opieką paliatywną w hospicjum. Czy w rozmowach Pani podopiecznych pojawia się pragnienie śmierci?
Jacek Dziedzina: Od ponad 10 lat zajmuje się Pani opieką paliatywną w hospicjum. Czy w rozmowach Pani podopiecznych pojawia się pragnienie śmierci?
Barbara Kopczyńska: Tak, aczkolwiek bardzo rzadko. Ostatnio jeden pacjent nie mógł się położyć, musiał siedzieć. Po trzech miesiącach drzemania na siedząco był tak wykończony, że powiedział: gdybym mógł, to bym wyskoczył przez okno. Ale to jest tak naprawdę wołanie o pomoc: dajcie mi ulgę w bólu!
Ale czy zawsze są odpowiednie środki uśmierzające ból?
– Nie twierdzę, że każdemu choremu można całkiem usunąć ból. Natomiast można przynieść ulgę na tyle, że ból jest do wytrzymania.
Skoro medycyna daje takie możliwości, skąd petycje, jak ta francuskich lekarzy, domagające się legalizacji eutanazji?
– Włos mi się jeży na głowie, jak to słyszę. Mogę się tylko domyślać, jaka była ich motywacja. Lekarz staje bezradny wobec cierpienia i pomoc takiemu choremu wymaga poświęcenia nie tylko czasu i uwagi, ale też trochę zaparcia się siebie.Wielu myśli, że lepiej od takiego chorego uciec.
A jeśli sam chory ma na tyle dosyć, że nie chce już podejmować walki…
– Nikt nie chce śmierci dla niej samej. Za tym zawsze coś się kryje. Najczęściej to, że nie ma bliskości drugiego człowieka. I depresja. Natomiast lekarz jest powołany do ochrony życia. Oczywiście, nie za wszelką cenę, nie przez uporczywą terapię. Trzeba przyjąć naturalną kolej rzeczy. Ale nie można sztucznie powodować śmierci, bo wtedy tracimy zaufanie wszystkich. Moi chorzy mają do mnie zaufanie. Ja to czuję.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W świecie - rozmowa z Barbarą Kopczyńską, anestezjolog, lekarzem chorzowskiego hospicjum