Wiele osób, wracając z wakacji z południa czy zachodu Europy, z ulgą patrzy na czyste polskie ulice, stacje metra, przystanki, opróżniane kosze…a
Pewien redaktor pewnej stacji radiowej na zakończenie audycji niezmiennie zadaje gościom ekspertom pytanie o „największe zdziwienie”, czyli o to, co najbardziej zaskoczyło ich w gospodarce i ekonomii. Myślę, że gdyby wszystkich Polaków zapytać, co najbardziej zdumiało ich tego lata, zdecydowana większość odpowiedziałaby: ceny. Ale ja, choć nimi również zdumiona, chyba nawet bardziej w kraju niż za granicą, nie do cen moje zdziwienia odniosę. Pierwsze bowiem miejsce na mojej wakacyjnej liście zdziwień zajmuje młodziutka kelnerka z restauracji przy operze w Palermo, a właściwie jej zawodowe plany. Otóż dziewczyna ni mniej, ni więcej, tylko wybiera się do Polski. Nie, nie na wakacje, na Sycylii ma taniej niż nad polskim morzem, ale do pracy w restauracji, w dodatku w miejscowości, o której nigdy wcześniej nie słyszałam – ależ było jej zdziwienie! Pomógł Google – istotnie, jest takie miejsce na Śląsku, mała gmina z trzema restauracjami, z czego dwie to pizzerie. Dziewczyna, bardzo podekscytowana, opowiadała, że pracuje tam jej siostra, która mówi, że „w Polsce jest dobrze”, dlatego i ona jedzie, zbiera jeszcze na bilet samolotowy, który „jest drogi, kosztuje 200 euro…”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ewa K. CZACZKOWSKA