Ogień ze spalonej rodzinnej wioski powracał w jej wierszach, choć stopniowo przychodziło też uspokojenie. 1 sierpnia zmarła Teresa Ferenc, jedna z najwybitniejszych polskich poetek naszych czasów.
Wiadomość o śmierci Teresy Ferenc dotknęła mnie osobiście. Pomimo różnicy wieku i zupełnie innych doświadczeń życiowych zawsze towarzyszyło mi poczucie, że zarówno Teresa, jak i jej mąż Zbigniew Jankowski (także znakomity poeta) są mi ludźmi bardzo bliskimi ze względu na podobny rodzaj wrażliwości, odczuwania świata. Mimo dość sporadycznych kontaktów odebrałem od nich dużo ciepła i życiowej mądrości. Piszę „od nich”, bo widzę ich ciągle jako całość, wzajemnie się dopełniającą, także w poezji. Podczas gdy Zbyszek budował swoje literackie obrazy z wodnego żywiołu, Terenia (tak właśnie, z czułością, zawsze o niej mówił mąż) była poetką ognia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski